Salvador, browar Wąsosz. Już czwarte na tym blogu #piwozwasem od Wąsosza. Przyszła teraz kolej na ciemne. Stout, a konkretnie Smoked Coffe Stout. Czekoladowy słód żytni, słód jęczmienny wędzony dymem bukowym, do tego kilka innych słodów, plus polskie(!) chmiele: Sybilla i Marynka :) Na deser przygotowano nam ziarna kawy(!). Nazwa stylu i skład zapowiadają zatem niezłe doznania smakowe. Jak jest w rzeczywistości? Oto słów kilka.
Kolor ciemno brązowy, prawie czarny; pianka mizerna, chociaż z początku wydawałoby się, że będzie obfita i długotrwała. Zapach jaki wydobywa się ze szkła to głównie wędzonka, dym z ogniska i kiełbasa z grilla. Upssss.... pierwsze koty za płoty!
Smak to już inna sprawa, bardziej rozbudowana. Po wwąchaniu się w opary dymu wędzarnianego, nareszcie, tym razem na języku, możemy poczuć kawę, jakieś suszone owoce i minimalnie czekoladę, ale raczej tą gorzką. Wywołana do tablicy gorycz, w tym piwie nie powala, a raczej jest znikoma. Po kilkunastu łykach, w ustach pojawia się lekka kwaskowość. Nie jest ona jakaś nachalna, więc można przeżyć ;)
Dobre piwo, ciekawe smakowo. Wydaje się ciężkie, zalegające - złudzenie i nic bardziej mylnego: alkohol na poziomie 5%, a samo piwo wydaje się wysoce pijalne!
Brać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz