poniedziałek, 26 marca 2018

Książece IPA

Książęce IPA, browar Kompania Piwowarska. A to ci dopiero. Takiej obsuwy to jeszcze świat nie widział. Mamy 2018 rok, a Kompania dopiero teraz wypuszcza piwo w stylu piwnej rewolucji, czyli IPA. India Pale Ale. Nie unikniemy tu porównań do Żywca. Ten warzy już APA od chyba 2014 roku. Mówi się: lepiej późno, niż wcale. Dobrze się stało, chociaż i tak to wielka skucha jest...

Pachnie delikatnie, czuć amerykańskie chmiele (tropiki, cytrusy) chociaż lekko, bardzo leciutko (w Żywcu jest to bardziej intensywny zapach). Ogólnie dość przyjemny, świeży (bardziej rześki niż Żywca) aromat pod nosem zachęca szybko to wzięcia łyka. 

Co czujemy po rzeczonym łyku? Mamy tu lekkie rozdwojenie i schizofrenie. Bo jeśli na początku smak daje radę i są uchwytne nuty cytrusów, nawet winogron, czy kwiatów, to po przełknięciu w posmaku czuć typowego dla Lecha, czy Tyskiego kapcia w gębie... Ja nie wiem, jak to oni robią hahaha. Wszystko zrozumiem (chociaż nie, nie wszystko), ale przy IPA, taki kapeć, to spieprzona sprawa. Po ogrzaniu czuć aromat perfumowy, a smak landrynkowy. 

Goryczka nie zabija. Nie bójcie się, maksymalnych trzech kropek na etykietce. Ja bym powiedział, że jest w skali Pilsa, niż IPA i dodatkowo, w dolnej skali ;) Indywidualne spostrzeżenie: podczas bekania, fajnie uwydatniają się nam aromaty owocowe ;) :0

Sumując. Mimo, że z Żywcem to dwa inne style, to jednak podobne więc można porównywać. Mi bardziej pochodzi APA z Żywca. Bardziej wyraziste, bez kapcia, bardziej pełne w odczuciu. 
Jednak, kiedy w okolicy pustka na półkach, a stoi sobie nowe Książęce - na bezrybiu i rak ryba - można śmiało kupować ;)


P.S. Jezuuuuu ale kapeć pod koniec. Totalny :)

niedziela, 25 marca 2018

Frankie Goes to Hollyfoot

Frankie Goes to Hollyfoot, browar PiwoWarownia w kooperacji z Poznańskim pubem Piwna Stopa. Ciekawe piwo, ciekawa kooperacja i ciekawa etykietka. Kto to jest wtf? Przytoczę opis producenta: (...) Piwo powstało ku czci Franka Taylora, założyciela jednego z najwspanialszych londyńskich pubów Real Ale - The Royal Oak, wielbiciela ciemnych piw i whisky, mentora, który w znaczny sposób przyczynił się do powstania Piwnej Stopy. I wszystko jasne. Mamy tu angielski Porter. 

Ciemny kolor, ciemny brąz, pianka średnia. W zapachu i smaku dominują akcenty kawowe (taka świeżo zmielona kawa) i czekoladowe. Wyczuwalna lekka paloność. Słodowa podbudowa solidna. 
I tyle. Nie jest to piwo nad którym pisałoby się elaboraty. Dobre, poprawne, smaczne. Nie powala, ale pije się do dna ;)

P.S. Wypite oczywiście w Piwnej Stopie :) A butelkę zabrałem :D :D ;)

czwartek, 22 marca 2018

Porter Grodziski

Porter Grodziski, browar Grodzisk Wielkopolski. No to się pokusił Grodzisk o uwarzenie Porteru. I to nie jakiegoś zwykłego. Dodali do niego swoje grodziskie drożdże, i słód dymiony. I wyszedł... podwędzany Porter. A jest się czym podniecać, bo to genialne piwo, a na dodatek niedrogie. Co my tu mamy.

Ciemnobrązowe, pianka beżowa wielka i gęsta. 
Pachnie... no właśnie zapach zniewala, przynajmniej mnie. Można z kapci wyskoczyć. Śliwka i rodzynki zmieszane z mlecznym kakao i czekoladą. Tu jeszcze nie czuć tak wędzonki.

A ta pojawia się dopiero podczas picia. W smaku jest kawa, czekolada. I typowe dla grodziskich słodów dymionych posmak wędzonki. Nie intensywny, ale wyczuwalny. I to jest ok.  Daje się tez uchwycić lekkie nuty torfowe i aromat przypominający swąd spalonych kabli. Wszystko jest ułożone i na swoim miejscu. Alkohol.... prawie 9%, jest w ogóle nie wyczuwalny. Bardzo zdradzieckie piwo hehe :)

Polecam!



niedziela, 18 marca 2018

Komes Barly Wine

Komes Barly Wine, browar Fortuna. Rodzina Komesów już jakiś czas temu powiększyła się o styl Barly Wine, czyli dosłownie: "wino słodowe". Mój egzemplarz pochodzi z drugiej warki. Popularność pierwszej, jak i cena takiego piwa (która jest serio w porządku), sprawiła, że Fortuna ponownie uwarzyła Barly'a dla szerokiej gawiedzi ;). I to jest super - ciekawy styl, inne niż wszystkie, ktoś kto nigdy nie pił może spróbuje. A alkohol 12 % z ekstraktu 27 % to nie przelewki.

Miedziano-rubinowy kolor, piana obfita. Pachnie słodowo, chlebowo, rodzynkowo, biszkoptowo i delikatni chmielowo (amerykański, tropikalnie aromatyczny chmiel - wyczuwalny).

W smaku słodkie, owocowo-słodkie, plus akcent alkoholowy. Tak to wygląda na pierwszy rzut. I naprawdę trzeba się namęczyć, żeby coś tu jeszcze znaleźć. Przyznam, pachnie o wiele lepiej niż smakuje. Piwo niby wytrawne w odczuciu, jednak słodkie w smaku. Wydaje mi się, że to ciałko gdzieś tu uciekło. Przy 27 % to jednak szkoda.

Tak czy owak, ciekawy Komes, ciekawy styl, bardzo rzadki w Polsce. Plusik.

P.S. Ale moc jest, ożeż ty!!  Po pracy buteleczka i zamglone widzenie hehehehe :D :D

czwartek, 15 marca 2018

Warrior

Warrior, browar Zodiak z Kłodawy, z serii Chmielarza, dla poznańskiej hurtowni Brovarium. Takie to pomieszane ;) Klasyczna linia Chmielarza jest całkiem w porządku, ot dobre piwa, gdzieś tu na blogu były już opisywane. Teraz taka ciekawostka w Chacie Polskiej. Fajna etykietka, Single Hop IPA - biorę. Jak sama nazwa piwa wskazuje, jest to Single Hop na amerykańskim chmielu Warrior. Z tego co mi wiadomo o tym gatunku, to piwo powinno być solidnie goryczkowe. Przekonajmy się.

Kolor herbaciany, piana. Ok. W zapachu ziołowo-żywicznie i... kapciowato. Nie napawa optymizmem.

A dalej? W smaku jest podobnie, słomiane i trawiaste nuty dominują. Na dokładkę żywica i przyprawowość. Cóż, taki charakter tego chmielu. No i niestety - lekko zalatuje starym kapciem. Goryczka fakt, sroga, ściągająca. Długo odczuwalna. Nut cytrusów czy innych owoców nie znajduję. Warrior dla mnie zdecydowanie nie dla Single Hopów.
Podziękuję.

niedziela, 11 marca 2018

Petrus Rood Bruin

Petrus Rood Bruin, piwo belgijskie. Ok, ostatni Petrus. I wydaje się, że najlepszy z zestawu zostawiłem sobie na koniec. Całkiem niezamierzenie. Piwo w stylu Flanders Red Ale. Leżakowane w dębowych beczkach przez 2 lata. A konkretnie - piwo jest mieszanką dwóch różnych piw - leżakowanego kwaśnego i młodszego słodszego w proporcjach jak na etykiecie. To tyle w skrócie. 

Wygląda ładnie. Brązowe, w prześwicie rubinowe. Pianka z początku obfita, później mizernieje.

Pachnie "kwaśno", jak wytrawne wino. Leżak zrobił swoje.
Za to w smaku jest bardziej zróżnicowanie. I to w tym piwie jest piękne. Nie jest taki kwaśny, nawet prawie w ogóle! Jest coś w nim z klasycznego, nawet angielskiego Ale (!). Karmel, trochę owoców (wiśnia?) i kwiatów, lekko podpiekana skorka chleba.

Całkiem fajnie się pije. Nie odpycha mega belgijskim kwasem. Wydaje się ułożone. Do niesamowitych piw mu daleko. To oczywiste. Ale nie jest źle :)

poniedziałek, 5 marca 2018

Bolek

Bolek, browar Hopkins. Idąc za ciosem, kolejny Milkshake. Tym razem w wersji Sour. Hopkins zaprezentował nam kwaśnego Milkshake'a z czarną porzeczką. Już sama myśl o tym owocu "robi mi kwaśno" ;)

Kolor różowo-bursztynowy. Mocno gazowane, aż syczy. Zapach nic nie zwiastujący, wiadomo tylko że będzie kwaśno (coś pod kwaśny szampan).

Smak to kwaśna porzeczka i inne kwaśne owoce. Typowy modny teraz Sour. Laktoza nie wprowadza do smaku nic. Nadaje ona raczej piwu ciałka i pewnej gładkości, bo samo piwo, z parametrów, jest cienkie jak barszcz (ekst.10).

Sumując, dla mnie taki Milkshake pasuje idealnie do owocowych aromatów piw typu IPA, wtedy współgra pięknie i jest to naprawdę super koktajl. Przy Sour jakoś tego nie czuję i nie uważam tego za wystrzałowe połączenie, mimo że Bolek jako piwo samo w sobie jest dobre i nieźle pijalne.

piątek, 2 marca 2018

Hopsbant Peach Milkshake IPA

Hopsbant Peach Milkshake IPA, browar Birbant. Niekiedy nastają takie czasy, że i wśród piw panuje jakaś moda. Był szał na IPA, szał na RIS, teraz trwa mania kwasów, a niedawno kilka polskich browarów wypuściło takie oto twory - milkszejki. Co to takiego? Najczystsze IPA, ale z dodatkiem laktozy, którą raczej dodajemy do ciemnych Stoutów, a nie jasnych ejli ;) Aaaa no i dodatek to obowiązkowo zszejkowany sok brzoskwiniowy :). Ciekawe, prawda?  Oj, tak! Co tu się dzieje to po prostu szał. Szejk, szejk, szejk!

Kolor złoto-słomkowy, mleczny, chooolernie mętny. Istna kałuża hehe. W każdym razie, wygląda świetnie! Widać w szkle pływające jakieś drobinki, być może to jakieś części owoców, czy coś w tym stylu. W ogóle piwo jest bardzo aksamitne, gładkie, niemalże oleiste w konsystencji. 

Zapach pierwsza klasa. Czuć chmiel... czuć go tonami. Totalna Ameryka, jest tu wszystko: cytrusy, mango, marakuja, brzoskwinie...ajajajajaj.

W smaku mamy połączenie słodkości z goryczką. Tak. Owoce tropikalne z chmielu, tożsame jak w zapachu. Brzoskwinia jest wyczuwalna po przelaniu całej butelki i ogrzaniu piwa.

Nie powiem, mix pierwsza klasa. Birbant znowu nie zawodzi, a Milkshake daje radę.
Więcej takich piw.