wtorek, 28 czerwca 2016

Cornelius American Lager

Cornelius American Lager, browar Sulimar. No to Sulimar ze swoim flagowym Kogutem rzucili się na craft. Zrobili już dość dawno pysznego Triple Blond, teraz (chyba za sprawą piwnej rewolucji) uwarzyli amerykańskie specjały - opisywany Lager i APA. Czy aby na pewno takie amerykańskie?

American Lager ma kolor bardzo jasny, żółty, bardzo klarowny z obfitą pianką, która zostawia fajne ślady na szkle.

Zapach trochę nijaki, niczego specjalnego niezapowiadający; idzie wyczuć raczej typowego Lager, chociaż według mnie trochę wymoczonego i kapciowatego.
Ehhh....pijemy ;)

Smak to głównie słód, trochę ciekawych trawiastych i ziołowych aromatów plus nutki cytrynowe. Raczej nie znajdziemy tam smaków i aromatów typowych dla amerykańskich chmieli (chociaż takie przecież dodano do tego piwa!). Ogólnie nie jest tak źle, jak można było się spodziewać ;)

Piwo to, to ciekawy średniak. Można by go określić ciężkim Radlerem. Ale ja podziękuję

P.S. Plus za etykietę i oryginalną butelkę.



niedziela, 26 czerwca 2016

Książęce Golden Ale

Książęce Golden Ale, browar Kompania Piwowarska. Kolejna nowość z Książęcego (maj 2016). Jestem ciekawy tylko, czy będzie to tymczasowa edycja, czy wejdzie na stałe do asortymentu Kompanii Piwowarskiej. Osobiście byłbym kontent z drugiej opcji ;)

Tym razem Książęce powędrowało ciut dalej na zachód od Niemiec i wylądowało w Anglii. Brytyjski styl, tamtejsze chmiele i wyszło piwo w stylu English Golden Ale. Żeby nie było - nie wiem, czy piwo jest w styl. Nie piłem jeszcze takiego prawdziwego angielskiego "ejla". Ale mogę napisać, co teraz wypiłem ;)

Kolorem przypomina raczej typowy euro Lager,  jest żółty, bardzo klarowny i z bąbelkami. Zapachowo pierwsze wrażenie to chmiele, idzie wyczuć nawet jeden z amerykańskich, który tam się gdzieś przewinął (Mosaic) - są gdzieniegdzie lekkie cytrusy. Jednak głównie wyczuwalne są delikatne owocowo-jabłkowo-gruszkowe i słodowe klimaty.

Smak jest niezwykle delikatny (jakby rozwodniony), ale nie ogranicza przez to w żaden sposób uchwycenia poszczególnych aromatów. Ta delikatność jest całkiem przyjemna ;) Lekka owocowość plus ziołowy dodatek i odrobinę żywicy - tak wygląda wg mnie profil smakowy dzisiejszego piwka.
Goryczka niezwykle subtelna.

Jest jeden taki, może to feler, może nie. Przez cały czas przewija się typowy dla Książęcego, ichniejszy aromat niczym najzwyklejszy Lager. Po którymś tam łyku zauważyłem podobieństwo do ich dawnego ryżowego (było takie). I...na samym końcu niestety woda... szkoda, dobrze się zaczynało, skończyło jak zwykle ;)

P.S. Jednak nie przekreślałbym tego piwa. Jest fajne, zważywszy na cenę i styl, który może zaciekawić Kowalskiego :)


środa, 22 czerwca 2016

Dr Octopus

Dr Octopus, browar Kraftwerk. Szałowe piwo, jeśli mogę tak napisać. To moje pierwsze spotkanie z tym rzadkim i dziwnym trunkiem - Barley Wine, bo w takim stylu jest to piwo. Jak sama nazwa wskazuje, jest to najzwyczajniej w świecie wino jęczmienne. Tego typu napoje są dość mocno alkoholowe, gęste, rozgrzewające i wytrawne. Dr Octopus jest amerykańską wariacją na temat stylu. Dodano tu chmiele typowe dla "ip" i takie też drożdze. Ale mamy też i polskie składniki ;)

Kolor ciemnobursztynowy, lekko miedziany, bardzo mętny. Zapach niczego specjalnego nie zapowiada, prócz oczywistych słodów i lekkiej nuty alkoholu... cóż te 9,2% musi gdzieś dać o sobie znać ;)

Smak jest słodowy, ciut aromatów chmielowych, ale bardzo znikomo. Szkoda, tej ameryki prawie w ogóle nie czuć, bardziej wybija się tu polska Sybilla. Po jakimś czasie czuć lekką owocowość, ale raczej suszone, bądź przegniłe owoce. Wyczuwalny jest także alkohol, aczkolwiek bardzo zbalansowany, co jest plusem. Jest zakamuflowany, tak typowo a la wino. A z racji, że jest go tam trochę, drapie lekko w gardle i po kilku łykach przyjemnie rozgrzewa.

Podsumowując, szkoda tych amerykańskich chmieli, niezwykle mocna ciekawostka. Pamiętajcie - to nie jest piwo na orzeźwienie. Ja je piłem przez godzinę ;)

P.S. Genialne etykietki ma Karaftwerk ;) ;)

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Hop Point

Hop Point, browar Baba Jaga. Niespodziewanie trafiłem na Babę Jagę w jednym z wielkich marketów (wiadomo, że to Tesco ;) ), fajnie, bo od jakiegoś czasu chciałem wypić coś z tego browaru. Taka słowiańska nazwa, a piwa z tego co wiedziałem robią niezłe i to nie tylko te słowiańskie.

Recenzowane piwo jest w stylu American Lager. Z chęcią je kupiłem, podoba mi się ten styl, powiedziałem sobie, że na pewno będzie dobre. Powróciwszy to domu, sprawdziłem skład, a tam polski chmiel Marynka i jeden jankeski Cascade. Przyznam trochę się zdziwiłem. Do tego tylko dwa słody, w tym na pierwszym miejscu pilzneński. I już zaświeciła mi się czerwona (no może żółta) lampka. Pierwsze obawy zdały się potwierdzić...

Piwo nie ma nic z ameryki, za to czuć Marynkę, piwo posiada aromat trawiasto-ziołowy i ziemisty, i jest bardziej Pilsem, niż amerykańskim Lagerem, co się ma nijak do opisu na etykietce. Nie wiem, czy może to być wypadek przy pracy, warka, która nie wyszła? W każdym razie nie tego się spodziewałem, co nie znaczy oczywiście, że piwo jest niepijalne ;) Goryczka na niskim poziomie, trochę słodkawe.

Dla miłośników Lagerów - Hop Point, Lager z klasą ;)


środa, 15 czerwca 2016

Mustang


Mustang, browar Setka. Tym razem klasycznie z Setki. Piwo w stylu American Pale Ale. I jest wszystko tak jak powinno być, więc komentarz będzie krótki.

Po prostu pyszne APA o bardzo lekkiej goryczce z dominującymi nutami żywicznymi i tropikalnymi.
Pianka dość obfita, szybko znika. Kolor złoty, mętny.

Przyznam, nie spodziewałem się takiej delikatności po tym piwie. Niezwykle pijalne, jedno z przyjemniejszych moich piwnych doznań.

P.S. Piwo godne polecenia wszystkim, którzy do tej pory kręcą nosem na wszelkie "ipowe" style. W sam raz na początek romansowania z amerykański piwami ;)

sobota, 11 czerwca 2016

Mr John Smoky

Mr John Smoky, browar Fabryka Piwa. Moje pierwsze piwo z rzeczonego browaru i od razu takie uderzenie. Jestem kupiony po pierwszym łyku! A to bardzo rzadko się zdarza. Mr John Smoky staje się moim kolejnym ulubionym piwem. (teraz powinny rozbrzmiewać fanfary)

Jest to piwo w stylu angielskim Rubust Porter, czyli nic innego jak dymiony Porter-Stout, na palonym słodzie pszenicznym. Dla podkręcenia aromatu dodano tu trochę Ameryki (tak, nie Anglii) pod postacią nowofalowych chmieli. Tak więc jest to trochę "ipowe" piwko.

Pięknie wygląda ciemny kolorek, do tego oleista konsystencja, co daje miłe uczucie podczas przełykania.

Zapach i smak są tożsame, czuć wspomnianą Amerykę - głównie żywica (cytrusy są bardzo schowane) plus karmel i porterowa czekolada w tle. Jest też trochę ziół, palonych słodów i oczywiście wędzonki, choć tej raczej nie uświadczymy w mega ilościach, co jak dla mnie, jest plusem.

Koniec. Poluję na następne Fabryki Piwne :)



P.S. Na uwagę zasługuje także super etykieta i kontretykietka ;) I kolejny plusik.

czwartek, 9 czerwca 2016

Komes Potrójny Złoty

Komes Potrójny Złoty, browar Fortuna. Oto pierwsze polskie piwo w stylu belgijskiego Tripel'a, a dokładnie Abbey Tripel (nie mylić z Triple Blond!!). Na dodatek szeroko dostępne, można kupić w prawie każdym większym sklepiku.
Długo się przekonywałem do tego piwa, zawsze wybierałem inne, a z Komesami jakoś było nie po drodze. Może to ta przerażająca ilość alkoholu (9%) jakoś odpychała? W każdym razie zawziąłem się, wziąłem, no przecież takie Argusy Łowcze z Lidla to jest to samo piwo, a te już wypiłem. I powiem od razu...niby też robione przez Fortunę, ale jednak Argus Tripel wydaje się o wiele gorszy niż Komes.
Kolejna sprawa, warto się Komesami zainteresować, jest to piwo dojrzewające w butelkach, im dłużej stoi, tym bardziej zmienia swój smak, od rześkiego z wyczuwalnymi owocami, po gorzkie i wytrawne. Ja nie leżakowałem, po prostu sprawdziłem od razu ;)

Piękny, mętny kolorek bursztynu.
Uderza lekka woń alkoholu, zresztą co się dziwić hehe. W miarę picia jest znacznie lepiej, człowiek się przyzwyczaja. Dochodzą do głosu estry owocowe, owoców dojrzałych, trochę przegniłych. Czuć też dobrze chmiel. Komes ten jest chmielony słoweńskim gatunkiem Styrian Golding. Goryczka na poziomie raczej nisko-średnim.

Nie jest to piwo na tzw. wychlanie. Za to idealne do powolnych degustacji i zabawy w "Co wyczujesz" ;) Mój Komes nie dojrzał za bardzo, więc był jeszcze jako tako rześki, ale wytrawność i tak w sobie ma.

wtorek, 7 czerwca 2016

Sean

Sean, browar Wąsosz. Łooo, to już piąte moje piwo z wąsem. Teraz czas na wytrawny Dry Stout. Klasyka, więc będzie dzisiaj krótko.

W smaku i zapachu dominuje kawa, karmel i palność. Goryczka jest raczej na bardzo niskim poziomie, co sprawia, że ten wytrawny Stout jest bardzo pijalny i na prawdę lekko wchodzi. Bardzo smaczny!

Uwaga, w składzie płatki jęczmienne błyskawiczne ;)  Doprawdy, nie wiem jakie one tu miały zadanie spełnić, co podkręcić, czy jaki posmak dodać. Ale fajnie się czyta skład piwa, w którym występuje takie cudo heheheh ;) 

sobota, 4 czerwca 2016

Jamarillo

Jamarillo, browar Birbant. Piwo hybryda -  w stylu California Common, zrobione trochę  na "opak". Dlaczego tak? Ten styl ma to do siebie, że jest z zasady (produkcji?) Lagerem, ale smakuje jak Ale, czy lekkie American Pale Ale. Wszystko to za sprawą procesu tworzenia, gdzie drożdże tzw. dolnej fermentacji, które powinny fermentować w niskich temperaturach (Lagery), zostały zmuszone do fermentacji w cieplejszych warunkach (Ale). Jest to też jeden z typowych, rodzimych amerykańskich stylów piwnych. Warty poznania, chociaż pozbawiony jest on jakichkolwiek fajerwerków. Po prostu dobre piwo do wypicia i orzeźwienia

Piwko jest bardzo lekkie, pijalne i orzeźwiające właśnie. Zapach mało mówiący, wiadomo tylko, że to na pewno jakaś wariacja na temat Ameryki. W smaku czujemy głównie dobrą podstawę słodową. Oprócz tego leciutką dawkę owoców cytrusowych, nut ziemistych, karmelu...niekiedy wyczuwalne zdają się być jakieś zioła, co nadaje temu piwu charakteru. Goryczka nie powala na ziemię i jest raczej słabo odczuwalna.


piątek, 3 czerwca 2016

Piwo Naturalne (o smaku kwiatu czarnego bzu)

Piwo Naturalne, browar w Grodzisku Wlkp. Tym razem piwo leciutkie jak piórko, w stylu Fruit Smoked Beer, o słodkim smaku i minimalnym poziomie alkoholu 2,5 %.

Jest o tyle interesujące, że oprócz słodkiego smaku i zapachu bzu, specyficznego aromatu dodaje mu jeszcze "wędzonka", czyli słody suszone dymem z drewna dębowego ;)

Nie ma się co rozpisywać. Orzeźwiające, lekkie, pijalne. Jeśli ktoś lubi takie smaki to napój w sam raz na gorące, letnie dni.

Dla mnie, raczej przeciwnika owocowych piw - tylko jednorazowa ciekawostka.

środa, 1 czerwca 2016

10 Hops

10 Hops, browar Birbant. Jezuuuusie, co za wyśmienite piwo!! Dawno takiego nie piłem. Klasyk Amerykańskiego Pale Ale, ale moi drodzy - czapki z głów. Zloty medal w kategorii APA na Konkursie Piw Rzemieślniczych 2015 - nie bezpodstawnie. Piwo to jest jak balsam dla podniebienia i ukojenie dla duszy. Mógłbym napisać o nim wiersz... żartuję ;)
W rzeczywistości mamy, jak podaje browar - piwo w stylu West Coast IPA. W składzie dziesięć rodzajów amerykańskich chmieli, same rarytasy. Chmielone w siedmiu etapach, każdym chmielem w równych proporcjach. Pytanie, czy warto było tyle zachodu, dla uzyskania końcowego efektu, którym jest jak napisałem wyżej - po prostu klasyczny APA/IPA, inna sprawa, że genialnym.

Na początek trzeba zwrócić uwagę na goryczkę. Wg browaru jest na poziomie 30 IBU. Według mnie (i nie tylko) jest na pewno więcej. Jest gorzko, czuć to jeszcze długo po przełknięciu. W każdym razie to na pewno zaleta i plus dla tego typu piwa.

W zapachu uderza potężna dawka owocowa, słodkie mango i  cytrusy połączone karmelem. Tak bym to określił :)

W smaku pozostają nadal echa owoców plus aromaty żywiczne, leśne i rzeczony karmel. W posmaku oczywiście goryczka, trochę ziemistość i las :)

Nie mam w ogóle zastrzeżeń do tego piwa. Trafiło w moje gusta idealnie. Wszystko jest na swoim miejscu, dokładnie zgrane i smakowicie skomponowane. Brawo!