czwartek, 29 grudnia 2016

Rudolf

Piwo Świąteczne. Odsłona III

Rudolf, browar Jana. No i jeszcze znalazło się u mnie miejsce na tzw. piwo świąteczne. Chociaż w tym wypadku, raczej pozycjonowane w tej kategorii głównie dzięki nazwie i historyjce z etykietki, aniżeli z samego stylu, czy dodatków do piwa. No i jeszcze może ilość alkoholu w sam raz na zimowe rozgrzanie ;) Kiedyś to piwo było określane jako Weizenbock, czyli pszeniczny Koźlak. Obecnie na etykietce widnieje "Imperialna Pszenica". Dlaczego? Niewiadom, a przecież to są dwa różne style. Po wypiciu mojego skory bym był do określenia drugiego.

Piwo to posiada na prawdę obfitą biała pianę (jest pszenica ;) ). Jest klarowne, w kolorze bursztynowym. Od razu po przelaniu wydaje się mocno nagazowane.

W zapachu typowy Weizen, jakby z dodatkiem mocnego belgijskiego Ale.
W smaku na początku słodkie, potem przyjemnie, delikatnie alkoholowe, rozgrzewające. Słaba goryczka. Delikatne nuty korzenno-goździkowe i dojrzałe banany. Po ogrzaniu alkohol staje się bardziej agresywny, lecz dobrze przysłonięty "okolicznymi" aromatami pszeniczno-drożdżowymi.

Jak dla mnie dobre, rozgrzewające piwo. Plus!

środa, 28 grudnia 2016

Pan IPAni

Pan IPAni, browar Trzech Kumpli. To piwo to już klasyk polskiej rewolucji piwnej. Super udane połączenie delikatnego piwa pszenicznego z mocnym i treściwym IPA , plus płatki owsiane i pszenne.

Kolor złoty, mętny, z fajną pianką oblepiająca szkło.
Zapach jest w porządku. Dzięki amerykańskim chmielom czuć uderzenie tropikalnych owoców. Do tego włączają się także nuty karmelu.

W smaku tych aromatów jest jakby mniej. Podczas picia jest rześko, także słodowo, Docierają do nas jakieś nuty owocowe, ale jak wspomniałem -  już w mniejszym stopniu niż podczas wąchania. Tutaj dominują raczej słody i karmele z odrobina cytrusowości. Goryczka na średnim poziomie.

Koniec końców, nie mogę jakoś porządnie wbić się w to piwo. Niby wszystko jest super ok, ale do końca mnie nie przekonuje. Czegoś tu mi brak. Tak czy siak - godne polecenia dla chcących choć trochę musnąć piwnej rewolucji :)

środa, 21 grudnia 2016

Hard User Only

Piwo Świąteczne. Odsłona II.

Hard User Only, browar Cornelius/Sulimar. Ułaaałaaaa, niezła grafika!! :O  Dobra dobra, od początku. Piwo limitowane, bodajże edycja świąteczna - gdyż jest to piwo korzenne i piernikowe. Nie wiem, ale chyba dostępne tylko w sklepach Żabka, w małych puszkach (co uważam za pewien nietakt ze strony browaru - takie piwo, w takim okresie roku powinno być pełnowymiarowe i już; albo chociaż do wybory).

Taaaaa, ale etykietka jest w dechę! Można na prędko pomyśleć, że to może jakiś Porter Bałtycki, czy Imperialny Stout, hehe. A już na pewno moce, solidne piwo (patrz nazwa piwa). Jakże mylący to obrazek. Tak w ogóle, to ciekawe co kierowało Corneliusem w tym wypadku.

Samo piwo jest niezwykle słodkie (jeszcze bardziej niż Piernikowy Foch). Korzenne przyprawy są także o pięć lat świetlnych wysunięte bardziej do przodu niż w naszym poprzednim piwie świątecznym. Szkoda, że nie podali pełnego składu, bo coś mi tu śmierdzi sztucznymi aromatami... (ale to tylko moje odczucie). Bardzo mocno gazowane.

Ciekawe jest i to na plusik, że między tymi wszystkimi słodkościami i korzeniami, wyczuwalne są słody i na końcu niby lekka chmielowa (?) goryczka (przyznam, mile się zaskoczyłem)!

Sumując, piwo to smakuje i pachnie jak klasyczne grzane wino, tyle że gazowane i słodowe.

P.S. Napisano na puszcze, że można pić zimne jak i podgrzewane. Jest wybór. Obawiam się jednak że na ciepło to piwo byłoby nie do przełknięcia i zalepiło by nam całą gębę ;)

Piernikowy Foch

Piwo Świąteczne. Odsłona I.

Piernikowy Foch, browar Jan Olbracht. Piwo piernikowe, jakże idealne na świąteczny czas. Co my tu mamy hmm... cynamon, kolendra, goździki, ziele angielskie, gałka muszkatołowa, miód wielkokwiatowy. Trzeba przyznać, takie połączenia dodatków rzadko się widuje. A wspólnie z czterema rodzajami słodu i trzema chmielu, musiało wyjść z tego coś wow, wow!

A wyszło, coś o czym można powiedzieć "dobre", "inne", "ciekawe", "całkiem całkiem". Nie ma co się oszukiwać, nie jest to bomba, ale zamierzony efekt na pewno został osiągnięty - jest ciemno, gęsto, korzennie, słodko (czasami za słodko) - po prostu piernikowo ;). Piwo jest dość znacznie gazowane,  można nim także doskonale ugasić pragnienie, po świątecznych sklepowych wojażach.

Piwo to pewnie fajnie będzie smakować do jakiegoś piernika, czy innego makowca, sernika itp. Ja jednak podziękuję.

niedziela, 18 grudnia 2016

Mandarin

Mandarin, browar Kingpin. Piwo w stylu AIPA, z dodatkiem liści zielonej herbaty Sencha. U Kingpina, takie dodatki to nic nadzwyczajnego :) Do podstawy piwa dodano słód żytni. Dochmielony został pięcioma gatunkami chmielu. Mandarin był do dzisiaj jednym z moich must drink, więc podchodziłem do niego z pewnymi oczekiwaniami i... jest bardzo delikatnie ;) A samo piwo do delikatnych nie należy - 7,3 alk. robi swoje :)

Kolor posiada pomarańczowy, ze średnią pianką. Zapach karmelowo-owocowy, dość klasyczny, szczególnie, wg mnie, przy piwach typu APA.

Smak, tak naprawdę, większych niuansów nie przynosi. Jest karmelowo, trochę maślanych ciasteczek, wanilia i oczywiście cytrusowe aromaty, jak na AIPA przystało. Te z kolei dają się odczuć jako owoce słabo dojrzałe, ciut kwaśne grejpfruty i cytryny.

Goryczka słaba, typu rozgryzionej pestki. Piwo ogólnie porządne, ale bez rewelacji. Wsad z herbaty niczego specjalnego nie wnosi do napitku, no może jedynie dodaje goryczce bardziej skomplikowanego charakteru.

środa, 14 grudnia 2016

Kosiarz Umysłów

Poznańskie Targi Piwne 2016
Piwo XI

Kosiarz Umysłów, browar Piwne Podziemie. Będąc na Targach, postanowiłem, że nie odpuszczę, jak nie wypiję swojego pierwszego w życiu RIS'a, czyli piwa w stylu Russian Imperial Stout -jednego z najciekawszych i najmocniejszych piwnych stylów. W nawale wszelakich piw, tych i tamtych browarów, nie wiedzieć czemu, wybór padł na Kosiarza. W sumie, to wiem dlaczego - super nazwa, super etykietka, tajemna nazwa browaru i intrygujące logo, poza tym gdzieś już coś kiedyś o tym piwie słyszałem.

Oprócz ciężaru piwa, miary alkoholu  (10%), potężnego ekstraktu (25%), mamy tu jeszcze kilka ciekawych dodatków. Napój był leżakowany z brazylijskimi ziarnami kakaowca oraz kawą. Plus wanilia i papryczki Ancho. Już przed piciem może przyprawić o zawrót głowy ;)Trochę może źle, że wypiłem to piwo podczas łażenia między stoiskami, lepiej pewnie by było wziąć butelkę i powoli delektować się w domu.

A samo piwo jest nieprzejrzyście czarne, gęste - po zmieszaniu w szkle pomału, oleiście spływa po ściankach :). W zapachu dominuje mocna kawa i coś ostrego, niby alkohol, niby papryczki. W każdym razie alkohol, nawet podczas picia, jest dobrze zbalansowany i nieuprzykrzający picia. Jest wytrawnie. Dobra goryczka przeplata się niekiedy z lekką czekoladową słodkością. Rozkosz!


poniedziałek, 12 grudnia 2016

Piwo do czytania - recenzja i opinia.

Jaka książka jest najlepsza do piwa? Oczywiście ta o piwie. Taką to pozycję zafundował nam Tomasz Kopyra, znany polski bloger piwny, sędzia piwnych konkursów, piwowar domowy i pierwszy polski degustator.

Piwo... to książka w stylu "wszystko co chcielibyście wiedzieć o..." Jest to solidny przewodnik dla każdego piwosza, nie tylko tego początkującego. Dla niektórych może się ona także stać przyczynkiem do zainteresowania się światem piwnym, a finalnie do... uwarzenia własnego piwa w domu! Tyle słowo wstępne. Czas otworzyć piwo.

Książka posiada bardzo fajną oprawę, na której...nic się nie dzieje, co według mnie jest na plus - szybciej przechodzi się do czytania, a nie tam godziny wpatrywania się w jakieś grafiki. Super pomysł z fakturą bąbelków na okładce. W ogóle ilustracji w samej publikacji jest znikoma ilość. Bo w sumie co tu pokazywać? Piwo? ;)

Jak wspomniałem niedawno na blogu, jest to lektura raczej dla początkujących maniaków piwa. Chociaż przyznam, że ja, miłośnik tego trunku już od dobrych kilku lat, znalazłem tu dla siebie trochę ciekawych rzeczy i ciekawostek o których, przyznam się bez bicia, nie wiedziałem.

Najwazniejsze jest to, że książka jest przejrzysta, dobrze podzielona na rozdział -  w taki sposób, że można czytać wybiórczo, tzn. zacząć od takiego rozdziały od jakiego się chce.

Styl pisania pana Tomka jest dość luźny, niekiedy nawet esejowy, co nie każdemu może przypaść do gustu. Nieraz za długie zdania  trudno się czyta i trzeba je wtedy jeszcze raz przeanalizować, żeby zrozumieć o co chodzi. Szczególnie w rozdziałach na temat produkcji piwa i warzenia w domu. I właśnie piwowarstwo domowe jest tu przedstawione dość skomplikowanie, a założę się, że zamysł autora był zgoła inny.

Z kolei przewodnik po stylach i krajach jest w dechę. Każdy poczatkujący, czy laik powinien to przyswoić jak biblię. Dobrze opisane, pogrupowane style i gatunki. Nic dodać, nic ująć. Do wykucia na pamięć! To chyba najbardziej interesujący i wartościowy rozdział tego wydawnictwa, szczególnie dzisiaj, w dobie piwnej rewolucji. Na koniec mamy jeszcze bardzo trafny pomysł z umieszczeniem słowniczka trudnych pojęć, z którymi można było spotkać się wcześniej.

Dla wtajemniczony piwnych geeków, blogerów etc.,  Tomasz Kopyra może już nie jest postacią kontrowersyjną, a raczej kumplem, czy osobowością medialną (sic!). U reszty "obserwatorów" na pewno ma swoich zwolenników i fanów, jak i krytyków, a może nieraz i hejterów. Przyznam się że czytając książkę w ogóle nie kojarzyłem słowa pisanego z postacią autora i to jest w tym wypadku atut! A Piwo... powinno znaleźć się w domu każdego piwosza. Jest to też dobra pozycja na prezent, a jakże!

P.S. Są i multimedialne niespodzianki...
P.S. 2.  Jedno piwo do książki nie wystarczy ;) Ponad dwieście stron to nie przelewki.

Miłosław Klonowy Milk Stout

Miłosław Klonowy Milk Stout, browar Fortuna. Najnowsza limitowana edycja od Fortuny. Mleczny Stout z dodatkiem słodkiego syropu klonowego. Czego tu się spodziewać. Pewnie sama słodycz i wykręćmorda. Nie jest to bynajmniej jakieś wielkie odkrycie jeśli chodzi o styl. Już takie piwa się robiło i robi. Ale...Miłosław wygrywa na pewno ceną ;)

Zapach tego piwa jest przedziwny. Jak na mój węch, można znaleźć tam jakieś ciasteczka, kawę, trochę coca coli, ale i delikatne nutki alkoholu zakręciły mi się w nosie.

Z początku smakuje jak parzona kawa, z elementami szlachetnego, likierowego alkoholu. Dziwne, niczym wytrawny Stout, a nie mleczny. Dopiero po kilku łykach ujawniają się słodkość i główne elementy tego napitku - jest czekolada i miodowa słodycz. Na szczęście jest ok zbalansowane, nic nie wykręca. Bukiet aromatów jest na prawdę ok! Jak dla mnie klasa, za dobrą cenę ;)
A etykietka superrr

piątek, 9 grudnia 2016

I'm So Horny


Poznańskie Targi Piwne 2016
Piwo X


I'm So Horny, browar Pinta. Na koniec wieczornego "zwiedzania" Targów, człowiek już - co normalne - opada z sił ;) No to, co kawka? Nieeeeee Piwo! A żeby wilk i owca syta (czyt. ochota i organizm) - padło na kawowy Espresso Lager od Pinty. Oprócz oczywistych składników piwa, mamy tu najprawdziwszą kawę: Adelante i Rio Azul. Kawa ta dodawana była dwukrotnie: podczas gotowania brzeczki i  przy rozlewaniu do butelek. Kreejjziii!!

Świeżo pachnące kawą piwo, o prawie czarnej barwie, z drobną, kremową pianą. Smakujące jak...kawa :) Tak można by w skrócie opisać to co właśnie się wypiło. Są tu także wyczuwalne elementy palone (ze słodów). Świetne po ostatni łyk! Do picia wiadrami! ;)

czwartek, 8 grudnia 2016

Kapitan Drake

Kapitan Drake, browar Setka. A to ciekawe piwo. Wystylizowane jako Mojito Gose. Uwarzone z prawie 250 limonek i z zamorskiej kolendry ;) Jak to brzmi.

Po otwarciu butelki piwo pachnie jak.... Mojito, serio! Właśnie tak jak ten jeden ze słynnych drinków. Brak tylko mięty. Po przelaniu do szkła zapach zmienia się już w jakby pospolitego Radlera.

W smaku słodko-kwaśno, bardzo limonkowo. To trzeba przyznać. Podstawowa przyprawa tego piwa, wybita została ponad inne aromaty. Po przełknięciu, na gardle osadza się słony posmak. Z kolei jak piwo się trochę ogrzeje w zapachu czuć lekką nutę ziemistą.

Kapitan nie posiada w ogóle piany, jest kolory słabej herbaty. Chmiel Mosaic, który tu włożyli, gdzieś się ulotnił. Piwo zdominowane przez aromaty owocowo-kwaśno-słone. W styl!

sobota, 3 grudnia 2016

Amber APA

Amber APA, browar Amber. Taaaaak, Amber w końcu uwarzył piwo w stylu American Pale Ale. APA, można rzec, to styl symbol piwnej rewolucji, Każdy browar craftowy ma je w swojej kolekcji, browary regionalne także warzą już te piwa. Nawet koncernowy Żywiec ;) Amber też w to wskoczył, lecz... nie zaskoczył. Cóż, już się przyzwyczaiłem, że piwa z browaru Amber jakoś mi nie wchodzą. Z wyjątkami w postaci limitowanych "Po Godzinach" i pysznego Koźlaka.

Piwo wypite z butelki. Nie mogę więc nic powiedzieć o kolorze.

Zapach na pierwszy węch całkiem interesujący. Nie powiem, z początku lekkie zaskoczenie. Karmel, żywica, odrobinkę świeżych owoców cytrusowych.  Żeby w smaku było na podobnym poziomie.

Nie, nie jest na podobnym poziomie. Dwa poziomy niżej. Mina mi trochę zrzedła. Głównie co prezentuje sobą smak to aromaty słodowe i karmelowy. Chmielowych doznań prawie zero. Kurde, no jak to jest, dołożyli do pieca Chinook, Cascade, Citra i Simcoe, no i gdzie to jest. To jakaś polityka oszczędności? Aromatów rzeczonych chmieli, czyli (takich, jakie powinny być) tropikalno-owocowych i żywicznych, mamy jak na lekarstwo. Są owszem, ale z trudem wydobywają się na światło dzienne. Tak jakby tego chmielu wsypano, albo tylko posypano, naprawdę małe ilości.

Szkoda. Można porównać Amber APA, do Żywca APA... jednak powiedziałbym, że ten ostatni wyprzedza Amber o długość szyszki chmielowej ;)
Słabizna.

EDIT 03.09.2017:  prawie rok później kupiłem sobie kolejne Amber APA, a nóż coś zaskoczyło. I faktycznie, obecna warka jest o niebo lepsza niż ta z grudnia ubiegłego roku. Amerykańskiej chmiele czuć. Pije się przyjemnie. O kreseczkę wyżej niż Żywiec APA.

Brawo za poprawki!


czwartek, 1 grudnia 2016

Basista

Poznańskie Targi Piwne 2016
Piwo IX

Basista, browar Profesja plus pub Jabeerwocky. Totalnie zakręcone piwo! Tak zakręcone jak tytułowy Basista z etykietki - Lemmy z Motorhead (R.I.P.) Moje pierwsze podejście do stylu Farmhouse Ale i jestem kupiony. Gatunek ten to taki amerykański Saison na specjalnych rodzajach drożdży (tu: California Ale, Wallonian Farmhouse, Brettanomyces Bruxellencis). Takich jeszcze nie widziałem w żadnym piwie. To one główne, a nie chmiele, mają nadawać takim piwom oryginalnego  smaku i aromatu. A ten, książkowo powinien być, owocowy, "wiejski" z nutami stajni i końskiej derki. Czy tak smakuje i pachnie Basista?  Ja bym polemizował, ale tak czy inaczej - urzekł mnie.

Pomarańczowy kolor, mętne, pianka gęsta obfita. Zapach niezwykle interesujący. Świeży, owocowy, trochę trawiasty, wyczuwalne drożdże - nie powiedziałbym, że pachną stajnią, ale coś w nich ze wsi jest ;) Nie umiem tego nazwać. Plus akcenty kwiatowe.

Smak to wg mnie głównie owoce tropikalne -żeby nie było, chmiele amerykańskie robią tu też swoją cichą robotę. Poczujemy również jakieś jabłka czy coś podobnego.

Sumując: świetne piwo, zero nudy. Coś nowego i świeżego w naszym piwnym polskim grajdole ;)

niedziela, 27 listopada 2016

Behemoth Sacrum

Poznańskie Targi Piwne 2016
Piwo VIII

Behemoth Sacrum, browar Perun, przy udziale zespołu Behemoth. Swoje piwo ma już m in. zespół Iron Maiden, Metallica, nawet polski Oberschlesien. No to i pierwszych szatanów Polski też coś ruszyło i zrobili swoje piwo, a konkretnie, bodajże trzy. Ja wziąłem Sacrum, czyli Belgijskie IPA.

Kolor bursztynowy z jasnobeżową pianą. Zapach karmelowy, z zaznaczonymi owocowo-tropikalnymi aromatami od australijskich chmieli. Niestety wyczuwalny alkohol.

W smaku podobnie, karmel, tropiki. Niekiedy wpadają tez nuty żywiczne. Tu także wyczujemy alkohol. Słabo ukryty, szkoda. Przeszkadza w odbiorze piwa, a pod koniec picia staje się bardziej intensywny, ostry.

Belgii dużo tu nie znajdziemy. Miłośnikom takich piw nie polecam Sacrum. Tu belgijskość to jedynie charakter dodanych drożdży T58.

środa, 23 listopada 2016

Sleeping Car Porter

Sleeping Car Porter, browar Inne Beczki. Kolejne piwo z browaru, który nie tak dawno przecież zaistniał w polskiej piwnej rewolucji, a już wyrobił sobie markę rozpoznawalności i jako taką pozycję. Pozycję nie podiumową, może nawet nie w pierwszej piątce, czy dziesiątce, ale...każdy już zna Inne Beczki ;)

Trzecie moje piwo z rzeczonego browaru, to Milk Porter. Czyli mleczna wariacja na temat Portera. Kolor ciemnobrązowy, z pianką też ciemną, beżową. Piana zostaje do samego końca.

Musze przyznać, że spodziewałem się, iż będzie to raczej mleczny Stout, niż Porter. Ale zaskoczenie pełne, już podczas otwarcia butelki. Nie wiem jak to opisać, ale aromat po otwarciu kapsla mówi od razu, że to Porter, nie Stout. Jest owszem mlecznie, ale aromaty porterowe typu np. śliwka, także się ujawniają.

Kolejne zaskoczenie - smak. On już jest bardziej stoutowy. Kawowo stoutowo, mlecznie czekoladowo, trochę palności.

Goryczka średnia, wyraźna, pojawiaj się pod koniec przełykania.

poniedziałek, 21 listopada 2016

Kwas Eta

Poznańskie Targi Piwne 2016
Piwo VII

Kwas Eta, browar Pinta. Listopadowe piwo miesiąca Pinty. Obowiązkowe do wypicia na Targach. Trzeba było się trochę ukwasić, po tych wszystkich mocarzach goryczki ;)

Piwo to jest z gatunku piw kwaśnych - konkretnie Sour Pumpkin Red Ale. Tak tak, dyniowe :) W składzie pulpa z pieczonej dyni Hokkaido, wanilia, cynamon, goździk, imbir. Zakwaszane za pomocą bakterii Lactobacillus Helveticus.

W skrócie - wystrzałowe piwo!! Mega smaczne, pijalne, klasa.

Bardzo mętne, pomarańczowo-bursztynowe w barwie. Ja miałem nalane bez pianki.
Nie będę tu rozróżniał zapachu i smaku, napiszę tylko, że piwo  oczywiście kwaśne, bardzo przyprawowe, czasami ostre. Jedno z ciekawszych piw jakie do tej pory piłem.

sobota, 19 listopada 2016

Halloween Beer



Halloween Beer, browar Cornelius/Sulimar. Taki wybryk, limitowana seria w małych puszkach na Halloween. W stylu American Wheat, czyli amerykański pszeniczniak.

Niestety amerykańska w tym piwie to może jest jedynie puszka - super grafika, puszka 0,33 - typowo jankeska miarka piw puszkowych ;) ;)

A piwo? Ładny żółty, lekko zamglony kolor. Średnia pianka. Pachnie i smakuje jak zwykły europejski Weizen. Przeważające aromat to banany, goździki, oranżada/guma balonowa, kwaskowość, bardzo delikatne nuty cytrusowe oraz dobrze wyczuwalne słodowe klimaty.

Piwo średnie, raczej nie w styl.

czwartek, 17 listopada 2016

Sweet Sixteen

Poznański Targi Piwne 2016
Piwo VI

Sweet Sixteen, browar Maryensztadt. Piwo polecane mi przez kolegę - wielbiciela słodkich Stoutów. No i jak tu nie łyknąć, kiedy przechodzi się obok stanowiska browaru Maryensztadt na Targach ;) Dawaj!

Słodka szesnastka to Mleczny Stout, na jęczmieniu i pszenicy, z dodatkiem płatków owsianych i oczywiście laktozy. Nazwa ma się również do poziomu ekstraktu piwa, który wynosi - a jakże 16%.

Z wyglądu bardzo przyjemne, prawie czarne, z miłą dla oka, gęstą beżową pianką. Piwo pachnie... czekoladowo. Później dopiero docierają do nas elementy kawy i palonych słodów. Jest też jakiś niuansik chmielowy w zapachu.

Pije się je bardzo przyjemnie. Jest gładkie i delikatne. Nie narzuca się. Wysoce pijalne. Podczas picia mamy aromaty mlecznej czekolady i kawy. Ja wzmocniłem sobie te doznania przez podgryzanie sobie właśnie czekolady ;) Mówię wam - dobry patent.
Piwo, żeby nie było za słodkie, zostało fajnie skontrowane chmielową goryczką.

Dla mnie piwo bez zastrzeżeń. Niezwykle dobrze się pije. Smakowite. Czego więcej chcieć. Chyba najlepszy Milk Stout jaki piłem.

poniedziałek, 14 listopada 2016

Double Foot Job


Poznańskie Targi Piwne 2016
Piwo V

Double Foot Job, browar Birbant ze współpracy z Poznańskim pubem Piwna Stopa. Yeah! Kolejne piwo popełnione przez ten duet. Oczywiście dla miłośników kobiecych stóp i... - jak wskazuje nazwa  - wszystkiego co z nimi związane hehe :) Niestety nie mogłem się nigdzie doszukać pełnego składu piwa, ale po wypiciu i spojrzeniu na parametry - sprawa staje się mniej więcej jasna. Spieszę więc z opisem na gorąco.

Nowość od Birbanta to podwójna bomba - nie dość że na etykietce mamy dwie ponętne stopiarki, to jeszcze do ognia dorzucono dubeltowo alkohol i na pewno duuużo chmielu -  czuć ewidentnie porządne nachmielenie amerykańskimi chmielami! Goryczka na średnim poziomie 50 IBU, acz bardzo wyraźna i wijąca się po gardle. Ekstrakt 19,1% to już klasa prawie porterowa, także jest solidnie.

Piwo jak dla mnie wytrawne, do spokojnego picia. Trochę ostre, po kilku łykach, oprócz oczywistych owocowych klimatów, zacząły pojawiać się jakby przyprawowe nuty. W każdym razie dobra robota!



sobota, 12 listopada 2016

Foxy Lady

Poznańskie Targi Piwne 2016
Piwo IV

Foxy Lady, browar Tattooed Beer. Aj, co za piękny obrazek na etykiecie ;) Nowy browar na rynku. Etykiety z kobietami, można by rzecz, różnych profesji...ekhmm, ekhmm. Ja na targach wziąłem Lisicę. I to był strzał w dziesiątkę. Tak zgranego i dobrze smakującego od początku do końca piwa, dawno nie piłem! Jest to żytnie IPA z dodatkiem brazylijskiego czerwonego pieprzu. Proste i  o to chodzi.

Dla mnie w tym piwie jest wszystko to co powinno być. Są cytrusy, żywica, jest słodowość, trochę zbóż i ziół. No i główny bohater - wspomniany pieprz, który po ogrzaniu piwa, gra tu pierwsze skrzypce. Najważniejsze, że to wszystko jest tak ułożone, a piwo tak smaczne, że chce się sięgnąć po kolejną butelkę.

100% moje gusta, mogę reklamować hehe ;)

Dybuk

Poznańskie Targi Piwne 2016
Piwo III

Dybuk, browar Golem. W końcu się doczekałem i wypiłem jedno z moich piw z listy "must drink". A, że to było na Targach, no to po prostu lepiej być nie mogło :) O samym browarze i ich zafascynowaniu żydowską kulturą i folklorem już pisałem -> KLIK, także tam trochę o Dybuku już wspomniałem.

Dzisiejszy bohater to piwo w stylu Żytni Porter. Ale nie taki zwyczajny, gdyż dodano do niego łuski kakaowca, sól, no i leżakował sobie na płatkach dębowych z beczek po sherry :) Nieeeeeeźleeee....

No i masz babo placek - nie raz tak już bywało, że piwo wyjebane gatunkowo, wynoszone przez wszystkich pod niebiosa, dla mnie okazało się zwyczajnie dobrym ułożonym piwem, bez podniety.

Fajny kolorek, intensywnie brązowy, zapach bardzo w Stout leci. Mamy palone słody, nutki słodyczy i kawy. Wszystko ok, na poziomie.
W smaku, powyższe aromaty stają się mniej wyraźne. Pod koniec picia lekko kwaśne. Trochę zabrakło mi tego "kakao". Nie jestem jakimś wielkim znawcą piw, czy może inaczej - metod ich tworzenia, ale jeśli dodaje się taki składnik, to rozumie się samo przez się, że ma to wpłynąć, no chociażby na smak. Tego tak nie czuć. Fajną robotę zrobił słód żytni, nadając piwu przyjemnej tekstury.

P.S. Wielki plus za etykietkę. Jeszcze  w ulubionej przeze mnie kolorystyce!

środa, 9 listopada 2016

The Blogger

Poznańskie Targi Piwne 2016
Piwo II

The Blogger, browar BroKreacja. Piwo stworzone przez BroKreację w kooperacji z najpopularniejszymi polskimi blogerami piwnymi. Taka akcja. Nieźle reklamowane, dobrze nagłośnione, z premierą na Targach Piwnych w Poznaniu. Miała być to istna bomba, coś niezwykłego, petarda jakich mało. Wg mnie, ale i nie tylko - najzwyczajniej w świecie piwo przereklamowane. Szkoda.

A sam styl, w jakim uwarzono ten napitek, nieźle szokuje: Cherry Smoked Pepper Rye Wood Aged Strong Ale. Z niewielką goryczką na poziomie 45. Skład piwa także nie pozostawia pytań. Dość niepopularne składniki znalazły się w tej mieszance, poczynając od słodów, a na drożdżach kończąc. Mamy tu np. słód wędzony dymem z drewna wiśniowego, chmiel Sticklebract, czy drożdże Mangrove Jack's M42. Do tego płatki drewna wiśniowego i owsiane. Może mało piję, ale tego jeszcze nie miałem w piwie. Fajnie, pozytywnie, coś nowego. Do tego żyto, czerwony pieprz i siup do beczek. W głowie się może zakręcić, prawda?

Niestety, to wszystko wyszło jak jeden wielki supeł. Bez ładu i składu. Piwo ostatecznie trochę nieułożone. Nie do końca składniki współgrają ze sobą. Takie mam odczucie.

Wędzonka i pieprz - to podstawowe aromaty jakie uchwyciłem w tym piwie. Lekka chmielowość gdzieś tam się przebija, ale szału nie ma. Trochę biszkoptowych nutek da się wyczuć po ogrzaniu.

To tyle, na świeżo po premierze. Nie jest to piwo złe, ale też nie wybitne.  Myślę, że można jeszcze je poprawić. To dopiero świeżak. Ciekawostka.

poniedziałek, 7 listopada 2016

Smoky Joe

Poznańskie Targi Piwne 2016
Piwo I

Smoky Joe, browar AleBrowar. Na tegorocznych targach piwnych w Poznaniu, postanowiłem wybierać raczej ciekawostki piwne, trochę eksperymentów itp. Przecież nie samym IPA człowiek żyje ;) Smoky Joe jest właśnie jednym z nich i pierwszym na moim blogu piwem z Targów A.D. 2016.

Smoky jest to piwo w stylu Whisky Extra Stout. Mimo, że Nafciarz Dukielski raczej mi nie podszedł, to jednak przemogłem się i sięgnąłem po tego, już klasycznego, polskiego Stouta. Nafciarz był Porterem, Joe Stoutem, pewnie różnica niewielka, ale jak na moje znaczna - piwo od AleBrowar podeszło mi całkowicie!! Sam się sobie dziwię!

Kolor czarno-brązowy, ładna pianka, lecz niska (tak nalali).

Zapach to mix. Mix aromatów whisky, i deserowej czekolady, przeplatany zapachami, które można określić jako: dentysta, spalone kable, torf. Btw. wg browaru, pachnie też asfaltem...
Karkołomne wyczyny dla nosa, mówię wam.

Po łyknięciu nic szczególnie się nie zmienia, z tym, że mamy roszadę - na pierwszy plan wysuwa się dentysta i popalone kabelki. Goryczka średnia. Po dłuższym trzymaniu w ustach uchwytna słodycz.

Nie jest to piwo na imprezę. Bynajmniej. Polecam na wieczorki we dwoje, albo długie samotne chwile przy książce.

piątek, 4 listopada 2016

Spruce Knob

Spruce Knob, browar Twigg. Cholera, nie wiem czy to na razie nie najciekawsze piwo jakie piłem. Zaznaczam, ze najciekawsze nie równa się najlepsze. 
Smak, zapach i coś co... pływa w środku. Po nazwie - Spruce Ale, świerkowe Ale. I o co w tym wszystkim chodzi? W piwie mamy pływające kawałeczki świerkowych igieł. Ha!! Świetnie to wygląda, a ile zostaje między zębami! Nie ważne.

Jest to Ale z dodatkiem igieł świerkowych. Nie było by to jeszcze nic nadzwyczajnego, gdyby nie to jak wspomniałem, że mamy je w piwie, ale co najważniejsze - dokładnie czuć je w zapachu i smaku! O to chyba głównie chodzi, no nie?

Miałem pewien kłopot przy laniu tego piw. Niestety butelka musiała być wstrząśnięta :( połowa trunku poszła w kanał. Zostało mi ledwie co do posmakowania, ale to starczyło. Piłem i nie wierzyłem własnym receptorom.

W zapachu i smaku na pierwsze miejsce wysuwają się owe igiełki. Czuć je mega dobrze. Nidy nie jadłem igieł świerkowych, nie wiem jak smakują ;), ale to co poczułem pijąc to piwo, od razu powiedziało mi: "hej tak smakuje świerk!".  Oprócz tego mamy też trochę aromatów chmielowych: ziołowych, trawistych i odrobinę jakiś dojrzałych owoców, oczywiście żywiczność, ale także suchych jesiennych liści (sic!?)

Panie i panowie. Tak smakuje las.

czwartek, 3 listopada 2016

Red Dwarf

Red Dwarf, browar Fabryka Piwa. Czerwony Karzeł, w stylu Red IPA, kontynuacja po Białym Karle (pszenicznym IPA). Obydwa piwa mają odmienne etykietki od reszty Fabrykatów. Czerwony Karzeł, to solidny przedstawiciel gatunku.

Kolor, a jakże -  czerwony! Pianka średnia, za to gęsta i długo trzymająca się.

Zapach cudo. Na początku leśno-żywiczny, za chwilkę przechodzący w akcenty owocowe i cytrusowe. Wyczuwalna daje się także jakaś karmelowa słodkość.

Po chluśnięciu kilku łyczków można być zadowolonym ;) Jak w zapachu, mamy leśne i owocowe klimaty aż pięciu gatunków amerykańskich chmieli. Na języku znajdzie się też marakuja czy inne mango. Goryczka przyjemna, nie nachalna, acz solidna z dobrym, wytrawnym zakończeniem.

Piwo bardzo smaczne. Solidnie nachmielone, ze średnią goryczką. Pijąc można odkryć wiele ciekawych smaków.
Ale przede wszystkim, gładko wchodzi ;)

piątek, 28 października 2016

"Piwo. Wszystko co musisz wiedzieć, żeby nie wyjść na głupka"

Taki tytuł nosi świeżutka książka, napisana przez chyba jednego z najbardziej znanych polskich blogerów piwnych - Tomasza Kopyrę. Postać to barwna, osobliwa. Piwny erudyta, pierwszy polski smakosz i co tu by jeszcze nie napisać... Ma swoich zwolenników jak i przeciwników. Ja akurat jestem na polu neutralnym ;)

Książka została wydana przez wydawnictwo Znak i swoją premierę miała 26 października. Jest to kompendium wiedzy, którą  autor prezentuje nieustannie na swoim internetowym kanale vlogerskim.
Podstawowe wiadomości na temat piwa, mnóstwo ciekawostek. Piwne tabu i mity - obalone. Jak zrobić własne piwo. Jak piwo wąchać, w czym i jak je pić.

Pozycja ta skierowana jest raczej w stronę osób dopiero co rozpoczynających swoją przygodę ze światem piw, ludzi po prostu zainteresowanych tą tematyką. Ale nie ma co ukrywać - nawet piwny geek znajdzie tu dużo przydatnych rzeczy i może traktować książkę jako klasyczny podręcznik :)

Zapowiada się więc interesująco. Niedługo zabieram się za czytanie, pewnie coś więcej o tym napiszę.

czwartek, 27 października 2016

Komes Belgian IPA

Komes Belgian IPA, browar Fortuna. Nowość limitowana od Fortuny. IPA w stylu belgijskim. Jak na necie pojawiła się zajawka tego piwa, mocno zacierałem łapy. Chmielone kilkoma rodzajami chmielu, m.in. amerykanami Cascade i Simcoe, plus Fuggle i Hersbrucker.
Ok, to co dostaliśmy?

Pierwsze co daje się poznać, to to, że piwo jest bardzo nagazowane, to widać, słychać i czuć ;) Szczególnie biorąc kolejne łyki, bąbelki po prostu wariują. Paradoksalnie ta sprawa czyni piwo orzeźwiającym, co jest dość niespotykane u większości "belgów". Dla mnie jest to minusik. Co dalej?

Mamy aromaty drożdżowe. Jest dobrze wyczuwalna ich kwaskowość i charakterystyczny posmak. Goryczka znikoma. Chmiele niestety są słabo wyczuwalne. Nawet te amerykany... po prostu jakby ich nie było. Jakieś estry fermentowanych owoców i ziół, ale bardzo słabe.

Niestety rozczarowanie. Jeśli ktoś liczył na połączenie cytrusowo-tropikalnych, amerykańskich chmieli z wytrawnością, ziołowością i kwaskowatością "belgów" to...się sporo przeliczył. Ja również.
Piwo na raz.


niedziela, 23 października 2016

Marynka Pils Green Lemon

Marynka Pils Green Lemon, browar Wąsosz. A to ci dopiero. Jedno z lepszych piw jakie piłem. Tym większe u  mnie zaskoczenie, że jest to Pils, czyli raczej styl spychany przeze mnie na pobocze. Wzięty z ciekawości. Pils z cytrynką? Ciekawe jak smakuje, tym bardziej, że w składzie jest 100% sok z cytryny hmm... nie jakieś sztuczne aromaty nie wiadomo skąd wzięte, które pewnie można znaleźć w koncernowych Radlerach, tylko prawdziwy naturalny sok!

Pachnie rześko , cytrynowo, w tle jakieś minimalne chmielowe aromaty(?)
W smaku orzeźwiające, zaskakujące połączeniem pilsowej goryczki (dobrze zaznaczonej) i słodko-kwaskowatej cytryny. W posmaku trochę nut trawiastych, czy ziołowych.

W dupie mam Radlery wszelkiej maści (czyt. Warki, Lechy i inne pierdy). Czy nie lepiej podelektować się takim oto piwem, jeśli się ma ochotę na owoce?

Tyle mogę powiedzieć, wypiwszy to piwo z butelki nad rzeką :) Jest dobrze!

piątek, 21 października 2016

Żywiec Szampańskie

Żywiec Szampańskie, browar Grupa Żywiec. Najnowsze dziecko tego wielkiego koncernu. Bodajże tymczasowa edycja z okazji jubileuszu browaru. Piwo chyba w stylu Bière de Champagne, z dodatkiem drożdży szampańskich, kolendry i o dziwo dwóch gatunków amerykańskich chmieli. Podstawa to słód pszeniczny.

Kolor jasno-żółty, pianka biała obfita.
W zapachu to piwo trąci lekko szampanem, lekko Żywcem Białym (kolendra) i lekko  pospolitym, wodnistym Lagerem.

W smaku...jakby to powiedzieć. To po prostu Żywiec Biały, tyle że mniej aromatyczny, raczej perfumowany. Tak jakby do linii produkcyjnej Białego dolali więcej wody ;) ;) Ale jest jeden szczegół co konkretnie wyróżnia Szampańskie od Białego. Tu mamy całkiem całkiem dobrze zaznaczony posmak drożdżowy i słodowy. A chmiel? Niewyczuwalny niestety.

Wydaje mi się, że piwo trochę się nieudało. Może jakby weszło na stałe do produkcji, to można by przy nim pomajstrować, a tak? Nieciekawe.

sobota, 15 października 2016

Zojer

Zojer, browar Golem. Mój drugie piwo w stylu Berliner Weisse, tym razem z dodatkiem płatków owsianych, chmielone Magnumem i czeskim Kazbekiem. Bardzo delikatne piwo o ekstrakcie 8 % i zawartością alkoholu 3,3 %. No to pijemy to piórko.

Piwo jest bardzo mętne (farfocle oczywiście w natarciu). Pierwsze skojarzenie jeśli chodzi o zapach to Plussz hehe ;) Czyli owocowo, witaminowo i oranżadowo ;)

W smaku głównie kwaśno-owocowe plus ewidentnie cecha rozwodnienia. Ale niema się czemu dziwić zważając na poziom ekstraktu. Mogę tu porównać do... dwudniowego wspomnianego Plusssza :) W kwaskowatości można znaleźć takie nuty jak mango marakuja i winogrono. Do głosu dochodzą także klasyczne pszeniczne klimaty, jak posmak drożdżowy i odrobina goździków.

Piwo dla gustujących w kwaśnych klimatach.

środa, 12 października 2016

Bishops Finger Strong Ale


Bishops Finger Strong Ale, piwo angielskie. Uważone podobno przez najstarszy browar w Anglii - Shepherd Neame. Przynajmniej tak o sobie mówią. Co my tu mamy.

Jest to piwo w stylu Bitter/Strong Ale, o pięknym czerwono-herbacianym kolorze. Białe szkło butelki mówi nam jeszcze przed otwarciem, jakiego koloru możemy się spodziewać ;) No ale my tu przecież nie o kolorach teraz ;)

Aromat jest raczej słodowy, prawie że pilsowy. Taki przynajmniej dolatuje z butelki.
Smak jest już bardziej złożony, chociaż przyznam, spodziewałem się tego więcej. Jest dobra słodowa podstawa, są nutki ciasteczkowe, jest karmel, trochę ziół. Goryczak średnia, ale o dziwo solidna.

To tyle. Trochę zawód. Ale nie jest źle.

sobota, 8 października 2016

Mastri Birrai Umbri Cotta 68

Mastri Birrai Umbri Cotta 68, piwo włoskie. Moje pierwsze piwo ze słonecznej Italii. Sprezentowane przez kolegów po ich wypadzie do Włoch. Dzięki chłopaki! Nawet chłop wie, jak chłopa zadowolić ;)

Piękna butelka, zakapslowana, ale z możliwością zamknięcia na patent. A co! 0,75l, nie zawsze można od razu wypić. Tym bardziej, że piwo to jest w stylu English Strong Ale, więc do łatwych nie należy.


Kolor żółto-złoty, mętny. Pianka minimalna.
Po otwarciu czuć ewidentnie, że jest to Ale. Jest karmel na przemian z owocowością, trochę jakby jakieś świeże cytrusy też się znajdą w aromacie.

W smaku czuć nuty fermentowanych owoców, głównie jabłka. Na początku wydaje się dość słodkie. Alkohol, mimo porządnego woltażu, nie jest wyczuwalny. Przy pierwszych łykach pojawia się jakiś dziwny plastikowy posmak, ale nie przeszkadza to w ogólnym odbiorze. Goryczka niska, rzekłbym minimalna, co raczej niepodobne do piw tego typu. Po ogrzaniu i w kilku ostatnich łykach piwo zmienia swój charakter, staje się jeszcze cięższe, już bardziej kwaśne i raczej ukierunkowane w styl belgijski, jakiś Tripel, czy inny Quadrupel. Takie przynajmniej mam odczucia.

Bardzo dobre piwo, złożone w smaku, ciężkie, z dobrym woltażem i pojemnością hehe ;)

czwartek, 6 października 2016

Hapan

Hapan, kooperacja browarów Wąsąsz z Polski i Humalove z Finlandii. Tak sytuacja ;)

Nowość. Piwo w stylu uwaga: Polish Fruit Sour Saison. Po stylu można łatwo odgadnąć jakie to będzie piwko. Polskie owoce to agrest (300kg!) i brzoskwinie (20kg). Sour, czyli kwaśne - nie licząc góry agrestu, który jest w sumie dość kwaskowym owocem, użyto do zakwaszania bakterii Lactobacillus Helveticus. Saison - podstawowo forma tego piwa, ma być owocowo plus słodowo.

Powyższy akapit wystarczyłby za opisanie Hapena. Można jeszcze dodać, że rzeczywiście, agrest jest dobrze wyczuwalny. Zapach raczej słodki, rześki. Smak to już kwas na maksa, aż wykrzywia gębę ;) Piwo dla miłośników takich piw - jak znalazł!

P.S. Etykietka super!

wtorek, 4 października 2016

Etylinka

Etylinka, browar... no i tu mam problem. Napisane na etykietce jest, że piwo to uważone zostało przez Piwną Stację... to, jak mi się wydaje, poznański sklep z piwami. Ale mogę się mylić, jeśli tak proszę o poprawienie mnie.

Oczywiście nie ma się tu co dużo rozpisywać. Jest to Pils. Nie rozwala japy, nie przyprawia o szybsze bicie serce. Po prostu dobre piwo, jeśli nic innego nie ma w lodówce, albo, gdy chce się napić dobrego, taniego, zwykłego piwka.

Zapach i smak czysto słodowy, gdzieniegdzie dochodzą do głosu jakieś chmielowe trawiaste nuty. A wsypano tu Marynkę, czeski Saaz i Magnum... tylko, że jakoś to słabo wyczuwalne niestety. Goryczka, jak na Pilsa przystało, całkiem ok. Znośna. Po ogrzaniu piwo robi się trochę słodkie.

P.S. No i ten tekst na etykietce "Piwo to moje paliwo"... Chryste Panie! ;)
Dobra, pijemy!

sobota, 1 października 2016

Two On The Road

Two On The Road, browar Raduga. Po długiej przerwie ponownie piwo od Radugi. Browar ten robi na prawdę świetną robotę. Nie wychyla się, nie reklamuje, nie ściga się na polu polskiego craftu, skupia się  na robieniu po prostu dobrych piw, świetnych piw. I za to go cenię. Nie tylko ja.

Dzisiejsze piwo to amerykański Stout, o gęstej oleistej konsystencji, ciemnobrązowy, prawie czarny, z pianką kremową, najciemniejszą jaką widziałem (!) - super sprawa :)

Po otwarciu butelki pierwsze co uderza po nosie to dobrze wyczuwalne amerykańskie chmiele. Czuć jakieś cytrusowe, tropikalne owoce. Zaraz potem dolatują do nas palone aromaty słodowe, kawowe i czekoladowe. Bomba.

W smaku balanga trwa nadal. Jest gorzko, przede wszystkim kawowo, ale też czekoladowo deserowo z dodatkiem świeżych nut owocowych. Na koniec lekka stoutowa kwaskowość.

Pije się to piwo jak dobre wino, długo i za każdym łykiem wielbiąc niebiosa za takie smaki. Intensywny Stout pod każdym względem.

wtorek, 27 września 2016

Szemesz

Szemesz, browar Golem. Jedna z ciekawostek tego roku - nowopowstały browar Golem wszedł na rynek jak petarda, zaczął z wysokiej półki, żytnim porterem Dybuk z łuskami kakaowca, dojrzewającym w beczkach po sherry. W głowie się może zakręcić. Niestety nie było mi dane tego cuda spróbować. Zdobyłem za to dwa inne ich dzieciątka. Na pierwszy ogień poszedł Szemesz, czyli sesyjne IPA, taki ot kontrast do wspomnianego Dybuka ;) Szemesz to piwo chmielone jednym rodzajem chmieli (Chinook) i uwarzone z jednego rodzaju słodu (Wiedeński).

W ogóle, browar obraca się w klimatach kultury i tradycji żydowskiej. Począwszy od nazwy samego browaru, kończąc na nazwach poszczególnych jego piw. Taki Dybuk to demon, czy może raczej sposób zawładnięcia, przez duchy zmarłych osób, ciała i duszy żywego człowieka. Dzisiejszy Szemesz, wydaje mi się, pochodzi od nazwy słońca. Fajna sprawa.

A jakie jest samo piwo Szemesz? Po otwarciu butelki zaskakująca woń miodu i żywicy. Miód? Tego bym się nie spodziewał w "ipie"

W smaku głównie klimaty iglaste, żywiczne, mniej owocowe.
Goryczka na poziomie 50 IBU, jak na takie lekkie piwko dość intensywna, ale bez przesady. Jest orzeźwienie, jest dobry smak, czego chcieć więcej. Od tego typu piw nie oczekuje się przecież żadnych fajerwerków ;)

sobota, 24 września 2016

The Green Gecko IPA no. 2

The Green Gecko IPA no. 2, piwo angielskie. Uwarzone przez jeden z browarów rzemieślniczych na wyspach. Opatrzone imieniem i nazwiskiem piwowara, który ten trunek poczynił. No dobra, wszystko to prawda, ale żeby jej stało się zadość, piwo to konkretnie wyprodukowano na potrzeby sklepu Lidl i ich brytyjskiego tygodnia (nie tylko w Polsce!). Mi to kompletnie nie przeszkadza, ani nie utrudnia przyjemnej degustacji ;)

A ta jest na prawdę spoko. Po przelaniu do szkła mamy kolor herbaciano-rubinowy. Klarowny jak cholera.

Aromaty, które może wychwycić nasz nos to głównie lekko zaznaczone tropikalne owoce. Takie muśnięcie. W smaku podobnie. Są tropikalno-cytrusowe klimaty, ale znowu są to takie delikatne muśnięcia, które raczej są dodatkiem do solidnej słodowej podstawy smakowej. Po ogrzaniu wyczuwalne są także estry kwiatowe, żywiczne i odrobina karmelu.

I to tyle. Takie ot, dobre IPA. Nie podano dokładnego składu, ale węszę tu dodanie jakiegoś amerykana do chmielenia ;)

środa, 21 września 2016

Redneck (Single Hop Chinook Pils)

Redneck, browar Setka. Ten przedstawiciel serii Rednecków, to Pils chmielony jednym rodzajem chmielu. Tu mamy amerykański Chinook. W sumie nie ma tu wiele do filozofowania.

Kolor mętny, złoty. Pachnie żywicą, owocami i wanilią. Smakuje tak jak pachnie, plus posmaki trawiaste, cytrusowe i dobrze zaznaczona słodowość.

Goryczka jak na Pils, dość wysoka, co jak dla mnie jest rzeczą bardzo pożądaną ;)
Bardzo dobre piwo, super orzeźwiający amerykański Pils.

niedziela, 18 września 2016

Wielki Szu

Wielki Szu, browar Dukla. Browar ten nie proponuje nam żadnych dziwacznych piw, raczej skupia się na klasykach, niekiedy tylko czymś je wzbogacając. No, nie licząc kooperacji z BroKreacją, z której wyszedł Nafciarz, co było niezłym hard corem ;)

Dziś Wielki Szu. Czyli piwo w stylu West Coast IPA. Ciut inne niż jemu podobne. A to za sprawą dodanych tu mandarynek, limonek i grejpfrutów. I to czuć!

W smaku, oprócz  typowych dla "ip" chmielowych aromatów, mamy znaczną kwaskowość i trochę pikanterii (sic!). Czasami na przód wysuwają się słody. Po pewnym czasie stają się wyczuwalne wspomniane mandarynki. Fajna sprawa.

Dobre, solidne piwo!

środa, 14 września 2016

Polizei

Polizei, browar Fabryka Piwa. Tak sobie brocząc między sklepowymi półkami, już trochę znudzony ciągłym chmieleniem się różnymi "ipami:", szukałem czegoś innego. Czegoś, czego jeszcze nie piłem. W oko wpadła mi etykietka Fabryki Piwa i ich piwo w stylu Gose - czyli dzisiejszy bohater. Pamiętam ich Rubust Portera. Był świetny. Gose, to styl niemiecki, mało popularny; można by rzec nawet dość ekstrawagancki i mało znany. Najogólniej mówiąc piwo kwaśno-słone.

Po otwarciu butelki, czuć raczej zwykłym Pilsem, odrobine skwaśniałym. Tak więc pierwszy kontakt nie przyprawia o zawrót głowy.
W szkle piwo prezentuje się "szampanowo". Jasny, złoty kolor, bardzo klarowny. Bąbelki, pianka średnia puszysta.

Po wzięciu łyka szok totalny. Komuś zastrzyk? Jest dokładnie jak powinno być. Słono i kwaśno, trochę owocowo. No czegoś takiego jeszcze nie piłem. Pierwsze co się nasuwa na myśl to... szampan. Bardzo wytrawny szampan. W ogóle piwo jest bardzo winne. 

Słód zakwaszający robi tu swoją robotę. Oprócz tego mamy kolendrę, skórkę słodkiej pomarańczy i... sól :) Jest też amerykański chmiel, ale raczej niewyczuwalny.

Sumując, dla mnie na dłuższa metę piwo kompletnie niepijalne. Ale wypite do końca. Wszak styl, którego jeszcze nie znałem, w końcu zaliczony :)

poniedziałek, 12 września 2016

Strong Suffolk Dark Ale

Strong Suffolk Dark Ale (Olde Suffolk), piwo angielskie. Jak do tej pory, najlepsze piwo z Wysp, jakie było mi dane wypić. Browar Green King, styl Old Ale. I na początku ważna uwaga. Piwo to jest mieszanką dwóch rodzajów piw: jednego dojrzewającego, starego i drugiego, młodego trunku. W Strong Suffolk mamy piwo leżakujące przez dwa lata w dębowych beczkach, gdzie przy butelkowaniu dodaje się do niego świeże, młode piwo BPA. Taki miszmasz to istny kosmos. To trzeba spróbować, a warto bo mała buteleczka nie kosztuje naprawdę dużo.

Kolor ciemno rubinowy, raczej klarowny. Piana gęsta. W zapachu intensywnie, głównie karmelowo, wyczuwalny nieco jest też alkohol, na szczęście dobrze zakamuflowany.

Przy piciu wspomniany alkohol także ucieka i chowa się za nutkami biszkoptowymi, lekko kwiatowymi oraz aromatem fermentujących owoców. Na dokładkę znowu karmel.
Po ogrzaniu pojawia się smak skórki od chleb. Niezwykle fajny to aromat, w żadnym piwie go nie czułem mimo, że mówiono że to w tym, a to w tym jest. A teraz już mam to! Mój mały graal :)

Zaprawdę, interesujące to piwo. Bogate aromatycznie. Jest też dość ciężkie, o solidnym cielsku. Nawet rozumiem, czemu jest w małych buteleczkach - tego piwa po prostu nie da się wypić więcej za jednym razem i to bynajmniej nie przez alkohol! Jest to piwo na dłuższą degustację np. do książki.
Super!

piątek, 9 września 2016

Podróże Kormorana Coffee Stout

Podróże Kormorana Coffee Stout, browar Kormoran. To następne piwo z cyklu Podróże Kormorana. I kolejne znakomite. Podróże Kormorana to jedna z najlepszych serii piw w naszym kraju - polecam przekonać się osobiście :)

Po otwarciu butelki, pierwsze co uderza w nochal to mega intensywny aromat kawy mielonej. No toż to tak pachnie jakbym otworzył opakowanie kawy! Dalej jest już mały szkopuł - jakiś dziwny metaliczno-ziemisty zapaszek hmmm. Ale olewam go, i przelewam do pokala :)

Z butelki wylewa się bardzo oleista i gęsta jak na piwo ciecz o barwie ciemnobrązowej. Gdy nie patrzy się pod światło to jest wtedy czarne jak smoła. Piana jest za to niska w fajnym, jasno brązowym kolorze.

W smaku przoduje kawa, bez dwóch zdań daje nam dowód, że to co pijemy to faktycznie Coffee Stout. Wspomniany dziwny aromat też tu występuje, ale ja tu raczej już bym go podpiął pod ziemisto-trawiaste nuty, tak popularne u Kormorana. Im dalej w las tym jest ich mniej. Z kolei mocniej czuć palność słodów i cały czas, bez przerwy kawę. Czekolady w tym Stoucie nie zastaniemy, jest jej tu jak na lekarstwo. Ale samo piwo wydaje się nawet trochę słodkie.

Sumując - fajny, przyjemny kawowy Stout. Pić wiadrami!

środa, 7 września 2016

Miłosław Pilzner

Miłosław Pilzner, browar Fortuna. Pewnie dla wielu znane piwo. Być może lubiane. Ja jak na razie wypiłem je tylko może z trzy razy. Za tym trzecim razem było najlepiej ;) Z braku laku i Miłosław Pilzner wejdzie.

Tak na prawdę nie jest tak źle. Nie licząc zapachu, który przypomina raczej woń starych skarpet i mokrego kartonu. Klarowny złoty kolor i moc bąbelków zachęcają do wypicia, szczególnie jak się jest baaaaardzo spragnionym w gorący wieczór.

W smaku jest serio ok, czuć chmiele - chwała. Chmielenie na zimno, co powinno dac więc aromatyczności. I chyba się udało. Jest tu słoweński Styrian Goldings i niemieckie Magnum bądź Herkules, w zależności od warki. Jest trochę trawiasto i ziołowo. Bardzo przyjemnie. Goryczka minimalna, ale wyczuwalna.

Tyle i aż tyle ;)

niedziela, 4 września 2016

Eddington Limit

Eddington Limit, browar Twigg. Ok, mam swój pierwszy ESB, czyli piwo w stylu Extra Special Bitter. Pierwsze, bo dziwnego tworu Extra Bitter od Krajana nie liczę ;). Ślinka cieknie, ładna etykieta, taka brytyjska, i nazwa, taka angielska, i styl taki do bólu wyspiarski. Pijąc chciałbym poczuć się jak w UK. Ok zaczynamy, obok mnie siedzi mój tester angielskich Bitterów, więc zaraz się przekonam.

Od początku urzeka piękny kolor herbaty z cytryną. Piwo jest znacznie zmętnione. Pianka w moim przypadku nalała się potężna, co w klasycznym podawaniu tegoż napitku nie powinno mieć miejsca - powinna być minimalna, albo w ogóle.  Tak w Anglii, u nas inaczej hehe. Może mi się butelka wstrząsnęła przed nalewaniem, nie wiem, ale się starałem :) Za to po opadnięciu, do końca zostaje nam maciupeńka koronka piankowa.

Zapach uderza jak jasny szlag. Przyjemnie już jest. Biszkoptowo, karmelowo, w tle słody. Po wzięciu łyka, w smaku jest podobnie. Dopiero po kilku łykach do bukietu dołączają kwiaty i dojrzałe owoce. Superrr!!! Wspomniane biszkopty są pewnie konsekwencja dodania do piwa słodu czekoladowego jasnego. Niespotykane! Niezłe posunięcie. I właśnie po ogrzaniu staje się dziwna rzecz, magicznie to piwo zaczyna nagle przypominać typowego Stouta, tyle że .... jasnego haha :)

Konkretne, wysoce pijalne, mega smakowite piwo. Czegoż więcej chcieć po ciężkim dniu pracy?

P.S. A mój osobisty tester (testerka :P ) angielskich Bitterów (spożywająca je swego czasu w UK), zatwierdził smak -  smakuje jak najprawdziwszy angielski Bitter :) Mam to! W końcu!


czwartek, 1 września 2016

Wheatodon

Wheatodon, browar Fabryka Piwa. Co my tu mamy? Amerykański pszeniczniak, na dodatek dubeltowy, imperialny. Czyli, mamy dużo alkoholu i goryczkę potężną, na poziomie powyżej 100 IBU, jak wskazuje producent. Imperial American Wheat - tak go wystylizowali. Szczerze o goryczce? Chyba trochę zawyżyli ten wskaźnik. Wcale nie jest takie gorzkie, chociaż rzeczywiście - może wyrwać co nieco ;)

W zapachu dolatują nieśmiałe amerykańskie chmiele, czyli leciutko cytrusowo i tropikalnie. Dolatuje też nieźle zakamuflowany alkohol, co jest jeszcze ok.

W smaku jest wg mnie trochę gorzej i wbrew oczekiwaniom po przeczytaniu etykiety. Bardziej to piwo przypomina jakieś mocne angielskie Ale, niż cytrusowe amerykańskie pszeniczne. Tyle dodali jankeskich chmieli, gdzie to się podziało? Nie wiem. Być może trefna warka...
Czujemy trochę ciasteczek, karmelu i słodyczy. I to tu gra pierwsze skrzypce. Piwo ogólnie jest ciężkie, z potężnym, gęstym cielskiem. Alkohol oczywiście idzie wyczuć, ale jest on bardziej likierowy i łagodnie zbalansowany, tak więc nie przeszkadza na dłuższa metę.

Grubo, oj grubo. Ciężko było dopić pół litra. Ale 7% to zawsze 7 punktów do przyjemności :)

wtorek, 30 sierpnia 2016

Ich Bin Ein Minister

Ich Bin Ein Minister, browar Setka przy współpracy z poznańskim pubem Ministerstwo Browaru. Bardzo częsty proceder, spotykany w polskim crafcie - taka kooperacja browaru z knajpą. I przeważanie są to, najprościej ujmując, pyszności. Minister to piwo w stylu Hoopy Berliner Weisse, na dodatek - stosunkowo amerykański ten Berlin (zapewne zachodni ;) ), z mocnym wkładem chmielowym m.in Simcoe i Mosaic.

W prostym ujęciu jest to prawie klasyczny niemiecki pszeniczniak Berliner Weissen, przyprawiony jednak amerykańskimi chmielami (znanymi głównie z piw typu IPA). A i drożdże są amerykańskie. I to czuć - i to jest w tym wspaniałe.

Piwo wygląda niesamowicie. Bardzo jasny żółty kolor, prawie biały hehe, mętny, zamglony. Pianka niewielka jak na pszeniczne, ale trzyma się śmiało.

Piwo pachnie niesamowicie. Ziemisto, ziołowo, cytrynowo, grejpfrutowo, jest nawet żywica.

Piwo smakuje niesamowicie. Nie jest to popularny ostatnio styl American Weizen. Minister jest Europejskim piwem na 100%, tylko lekko doprawionym nowofalowymi chmielami. Tu także wyczujemy najpierw pszenicę, zioła, jakąś trawę ale w tle odbijają się chmiele, dodając zaskakującego smaczku. Goryczka lekka, bardzo lekka grejpfrutowa. Po ogrzaniu nabiera lekko kwaśnego charakteru. 

Super pijalne, orzeźwiające, sesyjne piwko na lato. Jestem kupiony, nawet mimo, że to taki soczek owocowy, dość rozwodniony -  ale co tam. Są chwile, kiedy takie piwo trzeba wypić ;)