wtorek, 30 sierpnia 2016

Ich Bin Ein Minister

Ich Bin Ein Minister, browar Setka przy współpracy z poznańskim pubem Ministerstwo Browaru. Bardzo częsty proceder, spotykany w polskim crafcie - taka kooperacja browaru z knajpą. I przeważanie są to, najprościej ujmując, pyszności. Minister to piwo w stylu Hoopy Berliner Weisse, na dodatek - stosunkowo amerykański ten Berlin (zapewne zachodni ;) ), z mocnym wkładem chmielowym m.in Simcoe i Mosaic.

W prostym ujęciu jest to prawie klasyczny niemiecki pszeniczniak Berliner Weissen, przyprawiony jednak amerykańskimi chmielami (znanymi głównie z piw typu IPA). A i drożdże są amerykańskie. I to czuć - i to jest w tym wspaniałe.

Piwo wygląda niesamowicie. Bardzo jasny żółty kolor, prawie biały hehe, mętny, zamglony. Pianka niewielka jak na pszeniczne, ale trzyma się śmiało.

Piwo pachnie niesamowicie. Ziemisto, ziołowo, cytrynowo, grejpfrutowo, jest nawet żywica.

Piwo smakuje niesamowicie. Nie jest to popularny ostatnio styl American Weizen. Minister jest Europejskim piwem na 100%, tylko lekko doprawionym nowofalowymi chmielami. Tu także wyczujemy najpierw pszenicę, zioła, jakąś trawę ale w tle odbijają się chmiele, dodając zaskakującego smaczku. Goryczka lekka, bardzo lekka grejpfrutowa. Po ogrzaniu nabiera lekko kwaśnego charakteru. 

Super pijalne, orzeźwiające, sesyjne piwko na lato. Jestem kupiony, nawet mimo, że to taki soczek owocowy, dość rozwodniony -  ale co tam. Są chwile, kiedy takie piwo trzeba wypić ;)

sobota, 27 sierpnia 2016

Kozel Cerny

Kozel Cerny, piwo czeskie, w stylu Dunkel/Schwarzbier. W Polsce wiadomo, rozprowadza je Kompania Piwowarska :) Krótko. Piwo o niebo lepsze od swojego jasnego odpowiednika. Ma więcej ciałka i całkiem ok zaczyna się je pić... no właśnie - zaczyna, bo po połowie już dziękujemy i chlustamy do gardziołka jak lekarstwo niestety. Ostatnie łyki - woda.

Kolor ciemno brązowy, jak na ciemnego Lagera przystało, pianka ładna, ale szybko opada.

W zapachu i smaku trochę słodko, wyczuwalna także palność słodów i karmel. Goryczka zerowa, chmiel niewyczuwalny.

Po takim piwie nie oczekuje się w sumie dużo. To, że to jest czeskie, niby zagraniczne,  a tak na prawdę pewnie robione u nas na licencji - to nie znaczy że piwo będzie genialne. Zagraniczne nie równa się dobre.

Duży średniak. Raz na jakiś czas.

środa, 17 sierpnia 2016

Crazy Mike

Crazy Mike, browar Ale Browar. Potężnie lanie sprawia nam ten Mike. Zresztą co ja piszę - spuszcza nam ciężki wpierdol. Strrrraaaaasznie ciężki, po którym nie możemy się pozbierać, przynajmniej do rana dnia następnego. Jest to piwo w stylu Imperial IPA, czyli jest 9% alkoholu, przy ekstrakcie 20 i goryczce...100 IBU. Komentarz zbędny. Łomot.

Mike jest koloru bursztynowego nawet dość klarowny, chociaż jest lekka mgiełka. Wielka szkoda piany - niziutka i po chwili jej nie ma.

Bierzemy niuch. Słody, karmel, żywica i... alkohol (ahh, co tam), niemrawe aromaty cytrusowe także się tu znajdą. Sam zapach nie jest jakiś intensywny, chociaż konkretny. Wiadomo z czym będziemy mieć za chwilę do czynienia.

Chlup siup do gardziołka. Łała łiłaaa. Czuć moc w każdym aspekcie. Począwszy od ciałka piwa - niezwykle pełne i solidne; przez smak - bomba słodowo-chmielowa; po goryczkę - mocna, ale spodziewać można by się większej, nie wykręca gęby ;) Sam smak jak wspomniałem to mieszanka. Ewidentnie wyczuwalne są słody, ale bomba chmielowa współgra z nimi w parze. Jeśli chodzi o chmiel, brak mi tu typowej "ipowej" cytrusowości", jest za to żywica, zioła i trochę kwiatów. Pod nimi ukrywa się zradliwy alkohol, który czasami przebija nam się na język i gardło. Jednakże nie przeszkadza w odbiorze piwa. I jeszcze jedno. Słodycz - to co charakteryzuje podwójne IPA, tutaj jest bardzo wysunięte do przodu. Działa to w ten sposób: Łyk-czujemy aromaty, zaraz potem owe słodkie nuty, przełykając wlatuje alko i na końcu goryczka.

Sumując jest to zupełnie inne Imperial IPA, od tych które wcześniej piłem. Zdecydowane, mocne, solidne i zapychające - pije się długo. Ja raczej nie wezmę Mike na kolejne zapasy ;)

niedziela, 14 sierpnia 2016

Książęce Złote Pszeniczne

Książęce Złote Pszeniczne, browar Kompania Piwowarska. Jak na moje, jedno wielkie oszustwo! To nie jest piwo pszeniczne. To zwykły Lager z dodatkiem słodu pszenicznego. Z klasycznym pszeniczniakiem ten napitek nie ma nic wspólnego.

W aromacie nie uchwycimy ani bananów, ani goździków, nie ma też nut kwiatowych. Może jedyne co się rzuca na język to ciut ciut wyczuwalne drożdże. Ale to wszystko.

Za to z wyglądu można powiedzieć, że wygląda "classico pszeniko" ;) Jest żółte, mętne i piana też dość znaczna.

Także, po co to wszystko? Bo jest teraz taka moda? Litości. Samo dodanie słodu pszenicznego nie zrobi nam piwa pszenicznego. Fakt American Weizen smakuje inaczej niż europejskie pszenice - ale wiadomo dlaczego (bo inne chmiele, bo górna fermentacja). Książęce jest piwem bądź co bądź europejskim i powinno smakować jak europejskie piwo pszeniczne. A tak nie jest.  Jest to po prostu Lager na pszenicy.

O wiele lepiej w tej cenie kupić sobie białego Namysłowa albo Miłosława. Tania dobra pszenica ;)

P.S. Teraz piwo to pod nową etykietką, Ja tu jeszcze miałem zdjęcie starej ;)

wtorek, 9 sierpnia 2016

Rycerz

Rycerz, browar Gościszewo. Drugie moje piwo z Gościszewa po Gwiazdorze ;) Teraz zupełne przeciwieństwo. Wtedy był Stout, teraz jest... a jakże, Jasne Pełne - Pils. Rzadko takie cuś u mnie gości. Ale, jak to się mówi: czasami trzeba, no tak za ojczyznę ;) A jak za ojczyznę to tylko Rycerz.
I nikt mi nie powie, że swojskie Lager, czy Pilsy są złe. Dobre piwo w tym gatunku, to naprawdę super sprawa. Rzadko jednak się trafia. Teraz browary skupione na amerykańskiej awangardzie chyba zapomniały jak warzy się dobre klasyki. A tu bum - Gościszewo i ich Rycerz. Takie to ja mogę pić.

Nie jest to jednak mój ulubiony gatunek, więc krótko i konkretnie.
Kolor zloty, lekko zamglony. Zapach i smak klasycznie pilzneński. Trochę słodowe, trochę ziemiste, wyczuwalny chmiel - jakieś ziołowe nuty. Po ogrzaniu robi się lekko słodkawe. Czuć rzeczywiście pełnie tego piwo, jest bardzo aromatyczne, głębokie.
Wielki plusik!


niedziela, 7 sierpnia 2016

Jasny Grom

Jasny Grom, browar Perun. Mój pierwszy napitek z tego browaru. I od razu mam do niego (browaru) sentyment. Wszystko przez ich nazwę ;) Perun - jeden z największych i najsilniejszych bogów dawnych Słowian, bóg burz, piorunów itp. Kocham te klimaty, starosłowiańszczyznę, rodzimowierstwo, a i na studiach też ciut musnąłem naszą mitologię. Przez to wszystko chciałem, no po prostu chciałem i zaklinałem, żeby Jasny Grom było piwem niezwykłym, a przynajmniej bardzo dobrym. No i magia się udała - piwo jest bardzo dobre, bez fajerwerków, ale grom ciśnie. Styl APA.

Kolor ma bursztynowy, mętny. Gęsta piana wygląda bardzo okazale, zostaje do końca.

Pachnie głównie żywicą i leśnymi woniami. Przebija się leciutki karmel i jakieś herbatniki .

W smaku jest ostro chmielowe, znowu żywica ale i nuty tropikalne się znajdą, chociaż te są naprawdę dość daleko schowane. Plus karmel. Goryczka o dziwo słaba, szkoda.  Bardzo pijalne piwo.

P.S. Etykietka w stylistyce Peruna. Prosta i klasyczna. Warto dodać, że browar ten warzy piwo dedykowane dla zespołu Behemoth. Poluję jeszcze na te białe kruki. Nie spocznę póki nie wypiję hehe ;) I właśnie te z kolei mają,  krótko mówiąc, wyjebane etykietki ;)

środa, 3 sierpnia 2016

Fortuna Imbir Stout

Fortuna Imbir Stout, browar Fortuna. Wspomniana, druga nowość od Fortuny. Krótko - jakieś kurna nieporozumienie. Ze Stouta to to piwo ma chyba tylko nazwę i wygląd. Z imbiru podobnie - wystarcz spojrzeć na skład - sok z cytryny i gruszki. A imbir? Tylko aromat.

Piwo jest słodko-kwaśne, z minimalną goryczą. Pijalne jak sto tysięcy diabłów. I kurdę, na przekór moim osądom, pije się ze smakiem, szybko, aż chce się następne hahaha! A alkoholu 6 % więc trzy takie soczki i banan na ryju murowany.

Sumując też krótko - bliżej tej Fortunie do pamiętnego Gingersa, niż do stylu w jakim została nazwana.