sobota, 3 grudnia 2016

Amber APA

Amber APA, browar Amber. Taaaaak, Amber w końcu uwarzył piwo w stylu American Pale Ale. APA, można rzec, to styl symbol piwnej rewolucji, Każdy browar craftowy ma je w swojej kolekcji, browary regionalne także warzą już te piwa. Nawet koncernowy Żywiec ;) Amber też w to wskoczył, lecz... nie zaskoczył. Cóż, już się przyzwyczaiłem, że piwa z browaru Amber jakoś mi nie wchodzą. Z wyjątkami w postaci limitowanych "Po Godzinach" i pysznego Koźlaka.

Piwo wypite z butelki. Nie mogę więc nic powiedzieć o kolorze.

Zapach na pierwszy węch całkiem interesujący. Nie powiem, z początku lekkie zaskoczenie. Karmel, żywica, odrobinkę świeżych owoców cytrusowych.  Żeby w smaku było na podobnym poziomie.

Nie, nie jest na podobnym poziomie. Dwa poziomy niżej. Mina mi trochę zrzedła. Głównie co prezentuje sobą smak to aromaty słodowe i karmelowy. Chmielowych doznań prawie zero. Kurde, no jak to jest, dołożyli do pieca Chinook, Cascade, Citra i Simcoe, no i gdzie to jest. To jakaś polityka oszczędności? Aromatów rzeczonych chmieli, czyli (takich, jakie powinny być) tropikalno-owocowych i żywicznych, mamy jak na lekarstwo. Są owszem, ale z trudem wydobywają się na światło dzienne. Tak jakby tego chmielu wsypano, albo tylko posypano, naprawdę małe ilości.

Szkoda. Można porównać Amber APA, do Żywca APA... jednak powiedziałbym, że ten ostatni wyprzedza Amber o długość szyszki chmielowej ;)
Słabizna.

EDIT 03.09.2017:  prawie rok później kupiłem sobie kolejne Amber APA, a nóż coś zaskoczyło. I faktycznie, obecna warka jest o niebo lepsza niż ta z grudnia ubiegłego roku. Amerykańskiej chmiele czuć. Pije się przyjemnie. O kreseczkę wyżej niż Żywiec APA.

Brawo za poprawki!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz