czwartek, 11 stycznia 2018

Baltic Abyss

Baltic Abyss, browar Solipiwko. Jeden z nielicznych tzw. "sztosów" na moim blogu (i drugie piwo z browaru Solipiwko). Spiąłem się. Zbliżał się sylwester. Niedawno urodził mi się drugi potomek, z tego też powodu impreza sylwestrowa pisała się rodzinnie, w domu, bawiąc nowonarodzonego (a jakże! ;) ). Grubo nie mogło być. Postanowiłem na godzinę 24:00, wypić coś naprawdę dobrego, świetnego (czyt. też nietaniego ;) ). Padło na Imperialny Porter leżakowany w beczkach po niemieckiej whisky. O Baltic Abyss słyszałem dużo. Dużo dobrych słów. Tak więc widząc go na sklepowym regale, nie omieszkałem zabrać ze sobą. A piwo już na regale wyglądało oszołamiająco! 

Mała buteleczka zamknięta w świetnie zaprojektowanym kartoniku. Opakowanie przywodzi na myśl ekskluzywne trunki wysokich półek, rarytas, coś o czym kiedyś można było pomarzyć ze łzami w oczach i miną kota ze Shreka. Opakowanie, etykietka jak i nazwa trunku wymyślone zostały przez studentów marketingu, ot taka ciekawostka. Rośnie nam pokolenie solidnych marketingowców, bo cała otoczka piwa przyciąga wzrok i kusi niemiłosiernie. Przejdźmy zatem do konkretów.

Z wyglądu prawie czarne, ciemno brązowe. Pianka  niska, beżowa. 

Zapach. Powala, niszczy, każe usiąść i pomyśleć czy to na pewno piwo. Co za diabeł ukrył się w tej butelce. Czego my tu nie zastaniemy. Śliwka w czekoladzie, praliny, likier czekoladowy, paloność. A to wszystko mega intensywnie. Można odlecieć. 

W smaku to śliwka, wiśnia, gorzka czekolada, likier, odrobina paloności. Nuty waniliowe (najprawdopodobniej z beczki) czuć nawet wyraźnie. Po przełknięciu ciut drapieżności. Szczególnie w gardełku. I to nawet nie przez alkohol. Ten dopiero uwydatnia się jak nasz trunek znajdzie się w żołądku - tu te 10% robi swoje. Po kilku łykach pojawiają nam się nowe smaki. Są przypieczone ciasteczka, jest mocna kawa po turecku.

Moje piwo to druga warka Abyss'a. Nie piłem pierwszej, więc nie mam porównania (podobno
"dwójka" lepsza). W każdym razie nie ma co owijać w bawełnę - jest to bardzo, bardzo dobre piwo, na zimowe wieczory idealne! Bardzo dobrze ułożone. Pyszne. Aksamitne, oleiste, pełne.
Do czego ja osobiście mogę się tylko przyczepić, to to, że już solidnie ogrzane piwo, zaczyna bardzo mocno dawać beczką, nad wyraz rzekłbym. Z początku ta beczka była przyjemna i komponowała się z wszystkim ładnie. Pod koniec już dominuje i  to zdecydowanie.

To tyle. Za dużo się rozpisałem. Ale nie mogłem inaczej :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz