Hello Stranger, browar Kingpin. Lecimy dalej z koksem, tzn. z nową serią od Kingpina. Piwo drugie. W stylu Milk Stout. Ojj, który to już mój Milk Stout. Nie powiem, jeden z moich ulubionych stylów piwnych :)
Dzisiaj będzie po krótce. Dlatego, że jak napisałem, bardzo lubię mleczne Stouty, toteż jakieś zdanie i smak sobie na ich temat wyrobiłem. I niestety, jakoś Hello Stranger mnie nie przekonał. Nie jest źle. Ale coś tu mi nie grało.
Dodany tu został amerykański chmiel, może to on coś tu wzburzył. No nie wiem. Niby jest wszystko na swoim miejscu, bo jest i czekolada i lekka kawowa i słodowa paloność. Piwo jest jakieś ostre w fakturze, nie jest gładkie. Dosłownie po kilku łykach zaznaczona już jest kwaskowatość, delikatnie szczypiąca w język.
Piwo do napicia się, ale tylko tyle.
P.S. Kolejna świetna etykietka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz