Eisbock, browar Pinta. Uwaga, uwaga nowość. W Polsce wielkimi krokami zbliża się kolejna piwna moda - piwa wymrażane. Dziwnie brzmi, nie? W skrócie: piwa są "zamrażane" i po leżakowaniu sobie z lodem np. prawie rok, lód jest usuwany, a piwo pod nim się znajdujące staje się bardziej gęste i bardziej alkoholowe. Długi proces. Już kilka takich piw w Polsce popełniono, chociażby w poznańskim Szałpiw. Ale to inna bajka, piwa limitowane, niedostępne dla zwykłego szaraka, w cenie przyprawiającej o ból dupy. Skupmy się lepiej na Pińcie. Panowie wymrozili nam Koźlaka. Dojechali do 11,2 % alko. w ekstrakcie 27 %. Uff, Uff.
Kolor piękny! Rubinowy, ciemnomiedziany, klarowny. Wow!
Pachnie to cudo typowo dla Koźlaka. Jest słodowo, mocno. trochę jakby opalonych ziaren, czy suszu.
W smaku słody są znowu intensywne. Dochodzą tu jeszcze elementy cząsteczkowe i karmelowe. Pod koniec przypomina trochę mocne belgijskie Ale.
Samo piwo jest niezwykle gładkie, aksamitne. Na finiszu lekko alkoholowe, rozgrzewające, nieagresywne.
P.S. Dziękuję mojej żonie za przepyszny prezent :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz