Collector, browar Raduga. Dobrze czasem jest, jak twoja druga połówka podziela twoją fascynację piwnym światem i też czasami wpadnie na ciekawy pomysł (smak) i przyniesie do domu piwo ;) ;). Moja luba ostatnio pałała ochotą na piwo kwaskawo-cytrusowe, ale solidne, nie jakąś wodę. Wybór padł na Collectora. Jest to Lemon Witbier z dodatkiem skórek cytryny.
A Raduga, jak to Raduga, raczy nas po raz kolejny dobrym piwem, okraszonym filmowym motywem etykietki. Kolelekcjoner to film z 1965 roku. Historia obsesyjnej miłości, która doprowadziła kolekcjonera motyli Fryderyka Clegga, do porwania młodej studentki malarstwa, Mirandy Grey. Bohater spełniał każde jej pragnienie, chcąc by dziewczyna obdarzyła go miłością. Jednak jedyną rzeczą o której ona marzyła, było odzyskanie wolności... (za Filmweb). I coś w tym piwie z tego opisu jest ;)
Kolor mamy złoty, opalizujący. Zapach to dla mnie tajemnica. W sumie nie wyczułem z butelki nic charakterystycznego. Jakiś taki ten zapach schowany, w tle. Po przelaniu do szkła jest lepiej - aromat się uwalnia i czuć, że mamy do czynienia z Witbierem - pierwsze skrzypce kolendra.
Po wzięciu kilku łyków objawia się charakterystyczny smak Collectora. Jest kolendra, trochę posmaków drożdżowych i... dokładnie i czysto wyczuwalna nuta cytrynowa i pomarańczowa - niesamowite. Po ogrzaniu robi się trochę kwaskowo.
Piwo cholernie rześkie i pijalne. O prawie żadnej goryczce.
Opis z etykietki dokładnie odzwierciedlił się w smaku. Można pić!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz