Książęce IPA, browar Kompania Piwowarska. A to ci dopiero. Takiej obsuwy to jeszcze świat nie widział. Mamy 2018 rok, a Kompania dopiero teraz wypuszcza piwo w stylu piwnej rewolucji, czyli IPA. India Pale Ale. Nie unikniemy tu porównań do Żywca. Ten warzy już APA od chyba 2014 roku. Mówi się: lepiej późno, niż wcale. Dobrze się stało, chociaż i tak to wielka skucha jest...
Pachnie delikatnie, czuć amerykańskie chmiele (tropiki, cytrusy) chociaż lekko, bardzo leciutko (w Żywcu jest to bardziej intensywny zapach). Ogólnie dość przyjemny, świeży (bardziej rześki niż Żywca) aromat pod nosem zachęca szybko to wzięcia łyka.
Co czujemy po rzeczonym łyku? Mamy tu lekkie rozdwojenie i schizofrenie. Bo jeśli na początku smak daje radę i są uchwytne nuty cytrusów, nawet winogron, czy kwiatów, to po przełknięciu w posmaku czuć typowego dla Lecha, czy Tyskiego kapcia w gębie... Ja nie wiem, jak to oni robią hahaha. Wszystko zrozumiem (chociaż nie, nie wszystko), ale przy IPA, taki kapeć, to spieprzona sprawa. Po ogrzaniu czuć aromat perfumowy, a smak landrynkowy.
Goryczka nie zabija. Nie bójcie się, maksymalnych trzech kropek na etykietce. Ja bym powiedział, że jest w skali Pilsa, niż IPA i dodatkowo, w dolnej skali ;) Indywidualne spostrzeżenie: podczas bekania, fajnie uwydatniają się nam aromaty owocowe ;) :0
Sumując. Mimo, że z Żywcem to dwa inne style, to jednak podobne więc można porównywać. Mi bardziej pochodzi APA z Żywca. Bardziej wyraziste, bez kapcia, bardziej pełne w odczuciu.
Jednak, kiedy w okolicy pustka na półkach, a stoi sobie nowe Książęce - na bezrybiu i rak ryba - można śmiało kupować ;)
P.S. Jezuuuuu ale kapeć pod koniec. Totalny :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz