Angielskie Śniadanie, browar Pinta. Uhooohoooo, rzadko gości u mnie Bitter, a taki typowo wyspiarski Extra Special Bitter (ESB), to już w ogóle ;) ;) A już Bitter od Pinty to nigdy ;) A wypity na koncercie ulubionego zespołu to prawie niemożliwe! A jednak! :)
Z racji warunków spożywania, ciemno wszędzie, głośno wszędzie, moje receptory wyczuły tylko zapach i smak.
Czuć przypalany karmel, słodowość (w składzie topowy angielski słód jęczmienny Maris Otter ).
W ustach zostaje ten sam karmel plus odrobinę chmielowej goryczki (angielski chmiel East Kent Golding ) i aromatów słomkowych, a na dokładkę nutki przypieczonej skórki chleba. Wszystko jest pełne i gładkie jak aksamit.
Dla mnie jedno z lepszych piw jak piłem. Nie zawsze przecież muszą to być "ipy", czy inne "stałty" ;)
P.S Mimo, że koncert w Polsce, zespół z Grecji, to pijąc to piwo, czułem się jak w Anglii ;) Kropka.
P.S. A zdjęcie już z drugiego podejścia do Angielskiego Śniadania, w zaciszu domowym :)
P.S. A zdjęcie już z drugiego podejścia do Angielskiego Śniadania, w zaciszu domowym :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz