Sleeping Car Porter, browar Inne Beczki. Kolejne piwo z browaru, który nie tak dawno przecież zaistniał w polskiej piwnej rewolucji, a już wyrobił sobie markę rozpoznawalności i jako taką pozycję. Pozycję nie podiumową, może nawet nie w pierwszej piątce, czy dziesiątce, ale...każdy już zna Inne Beczki ;)
Trzecie moje piwo z rzeczonego browaru, to Milk Porter. Czyli mleczna wariacja na temat Portera. Kolor ciemnobrązowy, z pianką też ciemną, beżową. Piana zostaje do samego końca.
Musze przyznać, że spodziewałem się, iż będzie to raczej mleczny Stout, niż Porter. Ale zaskoczenie pełne, już podczas otwarcia butelki. Nie wiem jak to opisać, ale aromat po otwarciu kapsla mówi od razu, że to Porter, nie Stout. Jest owszem mlecznie, ale aromaty porterowe typu np. śliwka, także się ujawniają.
Kolejne zaskoczenie - smak. On już jest bardziej stoutowy. Kawowo stoutowo, mlecznie czekoladowo, trochę palności.
Goryczka średnia, wyraźna, pojawiaj się pod koniec przełykania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz