Miłosław Pilzner, browar Fortuna. Pewnie dla wielu znane piwo. Być może lubiane. Ja jak na razie wypiłem je tylko może z trzy razy. Za tym trzecim razem było najlepiej ;) Z braku laku i Miłosław Pilzner wejdzie.
Tak na prawdę nie jest tak źle. Nie licząc zapachu, który przypomina raczej woń starych skarpet i mokrego kartonu. Klarowny złoty kolor i moc bąbelków zachęcają do wypicia, szczególnie jak się jest baaaaardzo spragnionym w gorący wieczór.
W smaku jest serio ok, czuć chmiele - chwała. Chmielenie na zimno, co powinno dac więc aromatyczności. I chyba się udało. Jest tu słoweński Styrian Goldings i niemieckie Magnum bądź Herkules, w zależności od warki. Jest trochę trawiasto i ziołowo. Bardzo przyjemnie. Goryczka minimalna, ale wyczuwalna.
Tyle i aż tyle ;)
Tyle i aż tyle ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz