Żywiec Sesyjne IPA, browar Grupa Żywiec. No to się porobiło, spóźniona Kompania Piwowarska wypuściła Książęce IPA, i piłeczkę natychmiast odbił Żywic ze swoją interpretacją IPA. Z tym, że Żywiec ma już w swoim arsenale nierówne, ale stosunkowo dobre APA, więc doświadczenie w amerykańcach przemawia na korzyść browaru arcyksiążęcego w Żywcu :) Czy właśnie tak jest i kto wygrywa według mojej oceny pojedynek na koncernowe "ipy" - już piszę! A porównań po prostu nie da się uniknąć.
Żywiec na pewno prezentuje się o wiele lepiej. Jest mętny, może nie jakoś kałużowo, ale w porównaniu z totalnie klarownym Książęcym, jest mgiełka. Piana, trwalsza i obfitsza. Czyli na pierwszy rzut oka jest fajnie.
Zapachowo też daje radę. Ale tutaj akurat nie wybija się jakoś ponad Książęce. W obu piwach czuć amerykański chmiel. W Żywcu mamy trochę mango, trochę ananasa i lekkie cytrusy. Nie są to aromaty intensywne lecz delikatne, w każdym razie wyczuwalne.
Smak. Jest delikatnie, nawet bardzo, muśnięcia aromatów tropikalnych (jak w zapachu) i słodowość. Goryczka jak na moje prawie zerowa. A szkoda.
Sumując i porównując. Oba piwa porównywalne ze wskazaniem na Żywca. W Książęcym jest odrobine większa goryczka, natomiast w posmaku czuć "tyską kapciowatość". W Żywcu zamiast tej niechcianej nuty mamy po prostu słodowość. Słodowość okraszoną tropikalnymi aromatami - i tak można podsumować żywcowe IPA.
Tak jak przy Książęcym - na bezrybiu i rak ryba :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz