Argus Porter, piwo z Lidla. Kto by się tu spodziewał takiego piwa. A jednak. Mało tego - jest to jedno z lepszych piw z kategorii dolnej półki! Szok. Kupiłem tak ot. Nie wypiłem od razu, schowałem do piwnicy, z myślą, że po jakimś tam leżakowaniu, może stanie się dobrym piwem. Ogólnie niepotrzebnie, bo są głosy, że świeże jest także dobre. No ale ja swoje wyjąłem po 7 miesiącach. Więc poniższy opis jest opisem Argusa Portera, który siedział sobie trochę w ciemnych lochach. Tak czy owak był to dobry ruch ;)
Po przelaniu do szkła bardzo ładnie się prezentuje. Ciemnobrązowy, z jasnobrunatną pianą.
Ciągniemy nosem i jest dobrze. Zapach nie jest ostry (jak w Porterach Bałtyckich), jest świeży i delikatny. Czuć trochę paloności, trochę suszonych śliwek i kawowych nut.
W smaku jest podobnie. Kawa, palone słody, śliwki, dżem śliwkowy, odrobinę pralinek. I teraz uwaga uwaga: zero wyczuwalnego alkoholu!! I to odróżnia go od niektórych Porterów z podobnej półki. Wielki plus!
Piwo jest trochę może wodniste, ale pije się je całkiem przyjemnie. Za tę cenę, nieco ponad 2 zł (!) - jest super!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz