Berdyczowskie Premium, piwo ukraińskie. Taki prezent sprawił mi kolega Ukrainiec. Za bardzo nie znam języka, a i bukwy czytam raczej przeciągając i kalecząc, ale z tego co udało mi się zrozumieć - mamy tu niepasteryzowany
Lager. Jasne, pełne, premium, niepasteryzowane. Aha, na ukraińskim chmielu i wodzie artezjańskiej ;) Krótki termin przydatności do spożycia, każe sądzić także, że oprócz niepasteryzowania, także brak tu filtracji i innych metod konserwacji (w piwie Premium?!). Fajnie brzmi, a co otrzymujemy.
Pachnie dość intrygująco. Pełen słód, trochę trawiastego charakteru chmielowego. Wygląda klasycznie ciemnobursztynowo i...raczej klarownie.
W smaku jest troszkę gorzej, powyższe aromaty miksują się w aromat przenoszonych skarpet i mokrego kartonu. Gdzieniegdzie można doszukać się elementów chmielowych. Da się wypić i nawet jest mocno pijalne. Goryczka na poziomie niskim.
Średniak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz