Miss Big Foot, browar Birbant w kooperacji z pubem Piwna Stopa z Poznania. Ooooo, jaaaaa! Co to za iście boskie piwo! Nie będę ukrywał i robił podchodów. Dla mnie Miss Big Foot rozwala system. Żona wyciągała mnie z fotela. Jest to druga warka tego piwa (po dwóch latach), wszyscy mówią, że jeszcze lepsza niż pierwsza, bardziej ułożona. Ja jedynki nie piłem. Bez owijania w bawełnę, sztos totalny a na dodatek stosunkowo tani jak na takie piwo. Jest to Smoked Foreign Extra Stout, z dodatkiem cukru Muscovado, skórki pomarańczy, polskiej wędzonej śliwki i laski wanilii. Pijemy!
Kolor ciemnobrązowy, prawie czarny. Pianka jakaś taka niska, kółeczko wokół ścianek pokala.
Zapach powala. Co my tu mamy? Śliwki, trochę poddymione (i to właśnie jest to "smoked"). Nasz nos wyczuje także charakterystyczne nutki skórki pomarańczowej. Są palone słody, jest mleczna czekolada.
Odczucia smakowe jakich jeszcze nie doznałem pijąc piwo. Inaczej smakuje przy wzięciu łyka, a inaczej podczas przełykania. Kurdę, ale jaja! Jest tu wszystko, palność, dymek, śliwki, wanilia(!), wszystko dobrze zbalansowane, na równym poziomie. Alkohol jest trochę wyczuwalny, ale dyskretnie przykryty waniliowo likierowym aromatem. Pod koniec lekka kwaskowość.
Przyznam, że piwo wydaje się jakby połączeniem Koźlaka z RISem. Super. To trzeba spróbować!!!
P.S. A etykietka... heheh, mniaaaam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz