wtorek, 1 marca 2016

Atak Chmielu

Atak Chmielu, browar Pinta. W końcu dorwałem tę żywą legendę ;) Tak, można powiedzieć, że jest to piwo - symbol piwnej rewolucji w Polsce. Coś innego niż do tej pory piliśmy, coś nowego, prawie zagranicznego ;) Mocne chmielowe uderzenie. Styl AIPA.

Ja wam powiem jedno, wiadomo - jestem nowy w tym temacie, więc po tym piwie na prawdę spodziewałem się fajerwerków, iście niebiańskich doznań, otwartej japy przez pół nocy i snów z chmielem całującym mnie po podniebieniu. No właśnie, trochę nie tego się spodziewałem.

Ale to co, nieważne, bo piwo jest mocne i solidne, a moje wyobrażenia o tym piwie to tylko wyobrażenia ;) A rzeczywistość jest najzwyczajniej w świecie inna, co nie znaczy zła.

Wspomniana rzeczywistość jest ciemnobursztynowa, z beżową, gęstą pianą. O zapachu, na pierwszy węch, silnie słodowym (a la Pils), na drugi węch z ukrytymi aromatami chmieli amerykańskich i żywicy (wszystko to takie delikatne!).

W smaku też raczej słodowo, przynajmniej tak mi się wydaje, lekko lesiste aromaty po chwili jednak się pojawiają - no i gęba się cieszy :) Chociaż mogłoby być więcej cytrusowo jak na AIPA. Szkoda też, że goryczka jest raczej niska. Na szczęście długo zalega w gardle. Po ogrzaniu piwo smakuje jak aromatyzowany, trochę ziołowy Pils. I to właśnie jest u mnie minus Ataku Chmielu, być może akurat natrafiłem na trefną warkę...nie wiem. Moja ocena jest raczej taka: spróbowałem, ok, ale więcej nie wypiję.
Przereklamowane? Czy upadek legendy?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz