środa, 30 marca 2016

Nelson Black India Pale Ale

Nelson Black India Pale Ale, browar Krajan. Ciekawą sytuacje miałem z tym piwem. Nie znałem go wcześniej. Będąc w jednym z hipermarketów w dziale piwnym, w poddziale piwa zagraniczne, to właśnie Nelson zwrócił ku sobie moje oczy. Tak, etykietka iście zagraniczna, napisy po angielsku, do tego IPA - biorę, łooojaaa kupiłem sobie angielskie IPA i jeszcze za cenę porównywalną do polskich...ale zaraz zaraz... dokładniej spojrzałem na butelkę...toż to Krajan! A więc primo: sklep Carrefour dał dupy, kładąc polskie piwo pośród zagranicznych; secundo: Krajan też nieźle pomyślał - zrobimy taki myk, że będzie wyglądało jak zagraniczne i ludzie to kupią. No i stało się. Kupiłem.

To taka mała dygresja. A samo piwo nie należy do wybitnych, a nawet powiedziałbym, że raczej należy do tych gorszych, a jego cena to chyba jakiś żart...

W ogóle nie pachnie jak IPA, z butelki wydobywa się zapach alkoholu. Po przelaniu do szkła jest już trochę lepiej. Kolor to w żadnym wypadku nie jest black, tylko ciemny bursztyn, a może nawet rubinowy jaki miewają czerwone Lagery (pssstt - i tak smakuje)

Nelson chmielony jest trzema polskimi chmielami i po jednym z Anglii i Niemiec. I to czuć. Przede wszystkim aromaty polskich odmian. Na próżno szukać tu nut tropikalnych i owocowych. Są to raczej aromaty ziemiste i zielarskie, w tle mamy trochę karmelu oraz słodowość. I na tym koniec.

Dla mnie jest to czerwony Lager, trochę szczypiący w język, z minimalną goryczką, w ogóle nieodpowiednią do podanego stylu. Mamy tu chyba do czynienia z jakimś nieporozumieniem, Matko jedyna... cytując jeden znany polski browar rzemieślniczy - TO NIE JEST IPA !!

poniedziałek, 28 marca 2016

Fortuna Czarne

Fortuna Czarne, browar Fortuna. To piwo to dla mnie już kvlt \m/ Nie ma co. Posmakowałem je pierwszy raz uwag uwaga: 11 lat temu, słownie: jedenaście lat. Szmat czasu. Etykietka oczywiście się zmieniła, wtedy była zupełnie inna - nawet "ładniejsza", teraz to taka a la koncernowa, ale nie o etykietce tu ma być.

Od mojego pierwszego razu z Fortuną wręcz zakochałem się w niej. Oczywiście, pierwsze kolosalne wrażenie zrobił na mnie smak coca coli.... Cola w piwie wtf? A tak, orzeszki koli w składzie, proszę bardzo ;) Do tej pory ten smak mnie fascynuje i mimo, że poznałem już wiele innych i niejedno piwo wypiłem, zawsze chętnie wracam do czarnej Fortuny...i zawsze się nad nią rozpływam.

Kolor wbrew pozorom, nie jest wcale taki czarny, raczej ciemnobrunatny, czarno-brązowy. Pianka oczywiście gęsta, jednak szybko opada.

Aromat to przede wszystkim słodkie karmele, zioła i wspomniana coca-cola, da się wyczuć i palone słody. Na finiszu bardzo udana, delikatna goryczka.

Jeśli do tej pory nie piłeś (ale nie wierzę w to) - wypij, żeby się przekonać jakie to dziwne piwo.
Jeśli już je piłeś - wypij jeszcze raz!

piątek, 25 marca 2016

Bojan Złoty Smok

Bojan Złoty Smok, browar Browary Regionalne Jakubiak. Kolejne piwo z ryżem w składzie, tym razem Bojan. Ryż jakoś teraz staje się modny, niedawno jeszcze Książęce wypuszczało swojego ryżowego Lagera.

I Bojan także - Lager z odrobiną ryżu; oprócz jęczmienia, jeszcze słód pszeniczny i dwa gatunki chmielu - polskiej Marynki i angielskiego Fuggles. Kolor bardzo klarowny - można telewizję oglądać przez pokal z piwem hehe.

Mało charakterystyczne to piwo, choć na pierwsze podejście nawet całkiem smaczne, bardzo lekkie. Aromat chmielu jest wyczuwalny chociaż bardzo niewiele go jest, głównie słód. Ryż? Hello?

Jak na Lagera, całkiem przyzwoite piwo. Cena jednak za wysoka w przełożeniu na jakość. Ot ciekawostka i tyle.


środa, 23 marca 2016

Łowczy Chmielowy Kwartet

Łowczy Chmielowy Kwartet, Argus z Lidla. Warzone przez browar Fortuna(?). Drugi Łowczy od Lidla, tym razem, po wypitym już Triplu, Argus nęci nas kolejnym stylem belgijskim - Quadrupel.

Ciekawa akcja z tymi Łowczymi, coś innego pod nosem. O ile poprzednik mi w ogóle nie smakował, tak Chmielowy Kwartet muszę pochwalić. Ocena co najmniej dostateczna hehe :)

Pierwsze co uderza to wyczuwalny alkohol (9%), przynajmniej z początku - może odpychać. Warto jeszcze wziąć kilka łyków, pozwolić alkoholowi się schować i pomóc wyjść na pierwszy plan lżejszym aromatom, głównie owocowym - ja tu wyczuwam lekko zgnite, zepsute jabłka i gruszki (to nie jest wada!). Taki jest właśnie charakter tego piwa. Do tego nawet przyzwoita goryczka.

Nie piłem nigdy Quadrupela, w ogóle rzadko piję belgijskie specjały. Może Łowczy to nie jest dobry sposób na poznanie tego gatunku, ale zawsze jakies tam pojęcie się już ma, no nie?  Kiedyś na pewno wypiję prawdziwy Quadrupel :)

P.S. Tytułowy Chmielowy Kwartet nie ma nic wspólnego z nazwą Quadrupel. To po prostu chwyt marketingowy - bo teraz modne jest przecież wszystko co mocno chmielone (patrz koncerny). A to piwo... nie jest mocno chmielone, hehe taki myk.

niedziela, 20 marca 2016

Podróże Kormorana Witbier

Podróże Kormorana Witbier, browar Kormoran. Od razu, prosto z mostu - najlepsze pszeniczne jakie do tej pory piłem, najlepszy polski Witbier :)
Trochę tak lekką ręką wziąłem to piwo ze sklepu, aaaaaa niech będzie - pomyślałem. Nie spodziewałem się niczego po tym piwie. Nie wiedziałem o nim nic, tylko tyle, że jest jednym z serii Podróże Kormorana, i wsio.

Drodzy Państwo, to piwo wybitne... i niech świadczy o tym chociażby o taki sobie TYLKO srebrny medal w międzynarodowym plebiscycie, w kategorii piw pszenicznych! A do tego wiele, wiele bardzo pochlebnych recenzji.

Piekny jasny żółto-złoty kolor, mętny, zamglony. Pianka klasyczna pszeniczna, kremowa. Aromat, czy to w zapachu, czy w smaku jest delikatny, nieagresywny. I to jest właśnie strzał w dziesiątkę!

Ogólnie jest więc witbierowo - owocowo, kolenrowo i orzeźwiająco plus trochę jakby nut warzywno-ziemnych (?), trochę zielarskich (innych niż kolendra) i trochę zbożowych. I właśnie to wszystko nadało piwu od Kormorana ten smak, który mnie pozytywnie zaskoczył.

Dla mnie istna petarda i jedno z lepszych piw jakie piłem. Brawo!

Kormoran Jasny

Kormoran Jasny, browar Kormoran. Ponownie Kormoran i ponownie intensywność doznań ;) Głownie chodzi tu o smak. Mocno chmielone... tak... i to czuć; szczególny trawiasty posmak da się wyczuć przy końcu przełykania. Z drugiej strony takie trawy są do wyczucia w większości Kormoranów :) Zapach wyraźny, słodowy, kontra chmielowe nutki, w smaku tak samo.

Dobre, smaczne piwo, za niską cenę.

czwartek, 17 marca 2016

Namysłów Pils

Namysłów Pils, browar Namysłów. Z Namysłowem znam się od dawna. Jeszcze rok temu, może więcej, śmiało mogłem powiedzieć, że to zajebiste piwo, smaczne i takie alternatywne przecież. Im głębiej wchodziłem w las piwnych niuansów, gatunków i craftów, tym bardziej Namysłów stawał się dla mnie po prostu piwem w zielonej butelce, Pilsem prawie że  koncernowym.

I tak właśnie jest w rzeczywistości. Nie ma co patrzeć na napisy na etykietce typu dla tych co się znają, otwarte kadzie itp. Swego czasu było to piwo inne niż  wszystkie. Ale w miarę "rozwoju" polskiej rewolucji piwnej Namysłów naturalnie zszedł na dalszy, daleki plan.

Dobre piwo; dobra, tania odskocznia od rzemieślniczych. Dzisiaj już bez rewelacji. Ale jeśli masz wybór Lech, czy Namysłów - weź tego drugiego :) Tu czuć goryczkę, choć niewielką i nieśmiało przebijająca się przez słodowy aromat, ale jednak.




środa, 16 marca 2016

Jungle IPA

Jungle IPA, browar Inne Beczki. Długo czekało u mnie to piwo na wypicie, aż w końcu chlust. O ile APA z Inne Beczki było całkiem smaczne, to dzisiejszy bohater czyli IPA już trochę wskazuje na zwyczajne przedobrzenie.

Kolor bursztynowy, nie za bardzo mętny. Pianka kremowa, po opadnięciu ładnie otacza i oblepia szkło.

Zapach to intensywny aromat bardzo dojrzałych owoców, bardzo słodki.

Po pierwszym łyku na wstępie atakuje goryczka. Nie zalega, jest zbalansowana ale dość mocna. Zaraz za gorzkimi doznaniami przebijają się cytrusy - tu także, jak w zapachu, jest po prostu owocowo i słodko. Niestety po kolejnych łykach odrobinę wyczuwalny staje się alkohol, a ja wręcz nie znoszę tego! Minus nr 1. Nie za dobrze został tu zakryty. Piwo zostawia także niezbyt przyjemny, mdły posmak. Minus nr 2. Niekiedy też docierają do nas istne pioruny słodkości, której jest najzwyczajniej za dużo. Minus nr 3.

Czy tak ma smakować IPA...Średnie piwo niestety. Dobra goryczka jakoś je jeszcze ratuje.

Cornelius Pszeniczny


Cornelius Pszeniczny, browar Sulimar. Klasyczne pszenicznie, w stylu Weizen, o aromacie głównie owocowo-bananowym. Jeden z lepszych pszeniczniaków szeroko dostępnych. Bardzo pijalne i orzeźwiające. Soczek ;)

Subtelnie zmętnione, o żółtej barwie.
Zapach intensywny, ale nie przeszkadza.
Smak słodko-kwaśny, wspomniany bananowy i delikatnie goździkowy.

Jest ok!

wtorek, 15 marca 2016

Spaten Oktoberfestbier

Spaten Oktoberfestbier, piwo niemieckie. Nigdy jakoś nie wielbiłem niemieckich piw, tym bardziej lagerów. Spaten utwierdza mnie tylko w tym przekonaniu. Ale przecież czasami warto wypić sobie coś innego (normalnego?) i zagranicznego (a jak hehe ;) ) Chociaż i tu wolę sięgnąć po klasycznego ukraińskiego Obolona. No dobra, ten tu był w promocji ;)

To co tutaj mamy, to marcowy Lager, specjalnie przygotowany na Oktoberfest. Zapach nie jest taki zły, smak także - ujdzie. Ogólnie jest bardzo słodowo,

Można pić, ale bez rewelacji.

poniedziałek, 14 marca 2016

Apartment

Apartment, browar Raduga. Nie ma co, szczerze i bez bicia - browar Raduga robi, wg mnie jedne z lepszych piw w naszym kraju. Kilka już wypiłem i na żadnym się nie zawiodłem, żadne nie było niepijalne, żadne nie było zepsute. Dobre piwa, tylko tyle i aż tyle.
Co mamy dzisiaj?

Apartment, to ogólnie mówiąc, klasyka gatunku AIPA. Z tym, że w kotle zawitały tu także płatki zbożowe: owsiane, żytnie, pszeniczne, ryżowe, gryczane i jaglane. Co za zestaw! W takim razie nie bezpodstawnie, ludzie od Radugi swoje piwo wystylizowali na Six Flakes American IPA :) Jeszcze czegoś takiego nie spotkałem, oczami wyobraźni widziałem już, jak w pokalu pływają owe zbożowe płatki hahaha....ale zejdźmy na ziemię i sprawdźmy ten eksperyment.

Kolor jest klarowny, półprzejrzysty, ciemnozłoty. W zapachu intensywne; nasz nos otacza las iglasty i owocowy sad.



To jak? Wchodzimy? Satysfakcja gwarantowana
Smak, to od razu mocne kopnięcie. Pierwsze skrzypce gra tu grejpfrutowa goryczka, mocna, ale szybko ginąca w przełyku, nie zalegająca. W między czasie poczujemy trochę tropikalnych owoców, żywicy i karmelu. Aromaty są tu z sobą dobrze zgrane, żaden nie dominuje, dopełniają tylko wspomnianą goryczkę.

Ciekawa jest fizyczność tego piwa. W ustach jest one bardzo delikatne i aksamitne. Zapewne taka też jest pani z etykietki ;)



niedziela, 13 marca 2016

Salvador

Salvador, browar Wąsosz. Już czwarte na tym blogu #piwozwasem od Wąsosza. Przyszła teraz kolej na ciemne. Stout, a konkretnie Smoked Coffe Stout. Czekoladowy słód żytni, słód jęczmienny wędzony dymem bukowym, do tego kilka innych słodów, plus polskie(!) chmiele: Sybilla i Marynka :) Na deser przygotowano nam ziarna kawy(!).  Nazwa stylu i skład zapowiadają zatem niezłe doznania smakowe. Jak jest w rzeczywistości? Oto słów kilka.

Kolor ciemno brązowy, prawie czarny; pianka mizerna, chociaż z początku wydawałoby się, że będzie obfita i długotrwała. Zapach jaki wydobywa się ze szkła to głównie wędzonka, dym z ogniska i kiełbasa z grilla. Upssss.... pierwsze koty za płoty!

Smak to już inna sprawa, bardziej rozbudowana. Po wwąchaniu się w opary dymu wędzarnianego, nareszcie, tym razem na języku, możemy poczuć kawę, jakieś suszone owoce i minimalnie czekoladę, ale raczej tą gorzką. Wywołana do tablicy gorycz, w tym piwie nie powala, a raczej jest znikoma. Po kilkunastu łykach, w ustach pojawia się lekka kwaskowość. Nie jest ona jakaś nachalna, więc można przeżyć ;)

Dobre piwo, ciekawe smakowo. Wydaje się ciężkie, zalegające - złudzenie i nic bardziej mylnego: alkohol na poziomie 5%, a samo piwo wydaje się wysoce pijalne!
Brać!

sobota, 12 marca 2016

Amerykańska Pszenica

Amerykańska Pszenica, browar Browar na Jurze. Jakie miłe zaskoczenie, jakże mi się oczy zaświeciły i język wypadł ze swojego miejsca - raczej stałego - pobytu; gdy zmęczony, między sklepowymi półkami w wielkim molochu w poszukiwaniu czegoś do jedzenia, natrafiłem na tą piękną butelkę, o jakże pysznej nazwie - Amerykańska Pszenica. Takie piwo tutaj?! No, czasami można znaleźć smaczki w miejscach, w których się ich nie spodziewa, prawda? To już się robi dość częste. Idziesz na zakupy i nigdy nie wiesz na co trafisz, gdy "przy okazji", zostawiając żonę przy regałach z pożywieniem, zaglądniesz znudzony do działu piwnego.

Moja dzisiejsza zdobycz, to piwo w stylu Wheat Ale lub jak kto woli American Weizen. Czyli pszeniczniak z dodatkiem amerykańskich chmieli. Już na tym blogu takowy był i wypowiedziałem się już na temat jankeskiej wersji piwa pszenicznego, więc nie będę się rozpisywał.

Kolor jasnobursztynowy, bardzo mętny, zero przejrzystości! Piękny :) Piana  średnio-gęsta, długo utrzymująca się. Zapach generalnie bardzo "ipowy", mocny atak owoców cytrusowych, w tle banany. Tak samo ma się ze smakiem, cała moc aromatów "pszeniczno-ipowych" z dobrą podbudową słodową, delikatnie wyczuwalne nutki zbożowe (owiec i pszenica w składzie). Piwo to zawiera także przyprawę - różowy pieprz. Przyznam się, nie wiem co to za pieprz, więc nie powiem, czy on tam jest na prawdę, czy nie, pieprzę to :)

Goryczki nie zastaniemy, poziom 15 IBU i moje kubki smakowe, karzą określić ją jako zerową.
Piwo bardzo pijalne i orzeźwiające.

P.S. Świetnie smakuje po pikantnym obiedzie hehe :) A na lato jak znalazł.

piątek, 11 marca 2016

Po Godzinach Koźlak Pszeniczny

Koźlak pszeniczny, browar Amber. O ile mnie pamięć nie myli, był to pierwszy przedstawiciel serii Po Godzinach. Dawno, dawno temu go piłem (ten post to swoista autokwerenda ;) ).
Warto przypomnieć to piwo, gdyż Amber zapowiada wznowienie Koźlaka i ponowny rozlew :) Cieszę się bardzo, bo to jedno  z nielicznych piw tego browaru, które jestem w stanie wypić, a być może i najlepsze.

Pszeniczny Koźlak, to mój ulubiony typ Koźlaka, żaden inny wędzony, czy klasyczny - pszeniczny to jest to! Kolor ciemny, brązowawy, zamglony jak jasny sku... yyyyy, jak Warta w jesienny poranek ;) Piana efektowna.

Smak i zapach to głównie karmel, palone słody i  owoce znane z piw pszenicznych - wszystko ładnie połączone. Znajdą się tu także elementy drożdżowych nut.

Dobre piwo.

P.S. Ogólnie Amber to dla mnie Koźlaki. Trzeba przyznać że robią je dobrze. Ot i ich klasyczny przedstawiciel -> Koźlak [Amber]

środa, 9 marca 2016

Rubi Lager

Rubi Lager, browar Sulimar. Następny przedstawiciel serii Alter Beer dla sklepu Żabka. Tym razem padło na czerwony Lager (brzmi znajomo?).

Cholera, mocne to to, 6,5%. Po pierwszych łykach wydaje się dość ciężkie jak na takiego lagerka. Z początku jest ok, przypomina nawet trochę Koźlaki. Niestety trzeba odtrąbić już na początku: czuć spirytem...Dyskwalifikacja totalna, od zaraz.

Ale po kolei. Kolor miedziany, pianki niestety za długo nie uświadczymy.
Co czuć? W sumie to taki jeden wielki nieład. Niby jakieś palone słody (a dali owych aż siedem rodzajów!), a tak na prawdę nic nie czuć.
W smaku karmel i słodownia, plus wspomniany alkohol - przebija się on co po którym łyku. Uwaga na finisz - słodko i alkoholowo.


P.S. No ale etykiety robią fajne ;)

poniedziałek, 7 marca 2016

HedgeHog AIPA

HedgeHog AIPA, browar Kraftwerk. Po Stoucie i APA, mamy teraz amerykańską wersję stylu IPA (AIPA). Inni kręcą nosem na te piwa, że to niby sam syf, że niepijalne. Dobra, nie są to piwa wysokich lotów, ale jak na taką dostępność (a cena nie jest jednak mała), to piwa godne uwagi, chociażby dlatego, że po prostu są i że ktoś szukający Lecha w Tesco, może skusić się na HedgeHoga. Ot co.

Dzisiejszy HedgeHog, to bez dwóch zdań klasyczne IPA. Barwa ciemnego bursztynu z podręcznikową, efektowną pianką - gęstą i długo utrzymująca się. Jej resztki ładnie oblepiają szkło.

Aromat chmielowy dopada nas już z butelki. Jest on intensywny, nawet ciut za bardzo. Ktoś może uznać go za perfumowany. Naszego nosa sięgają głównie owocowe nuty - bardzo dojrzałych owoców tropikalnych i trochę żywicy. W smaku też jest owocowo ale i karmelowo. Goryczka o dziwo nie jest wysoka, choć na etykietce widnieje dość znaczny jej stopień (70 IBU). Płytka i słaba, nie zalega długo.

Kończąc: średnie piwo, ze słabą goryczką,  są inne, lepsze "ipy".

niedziela, 6 marca 2016

Extra Bitter


Extra Bitter, browar Bowler Hat, a tak na prawdę browar Krajan, ale o tym za chwilę. Jest to taka sobie, o! nowość, jedno z serii, czy może browaru Bowler Hat (?), dostępne w sieci sklepów Piotr i Paweł.

Właśnie będąc w rzeczonym sklepie, zwróciła mą uwagę etykietka. Wziąłem do ręki, wzrok mój obiega etykietkę wzdłuż i wszerz. Kurde, pełen craft jak nic, nawet słowo to tam widnieje. Fajna nazwa, kapelusik w logo. Co tam, biorę, spróbuję.

Więc jakie jest to piwo?
Według producenta ma to być angielski Bitter, z trzema odmianami angielskich chmieli w składzie. Ale chyba nie jest tak do końca. W zapachu nie odnajdujemy w sumie nic szczególnego, wiadomo tylko, że to na pewno jakiś rodzaj piwa Ale. W smaku już trochę lepiej, jednak i tu także nic nie wbija w fotel: słodowo - to przede wszystkim, mamy też karmel, i baaardzo delikatne nuty owocowe, ja tam wyczuwam aromaty jabłek i gruszek. A samo piwo z wyglądu prezentuje się bardzo okazale. Jasno bursztynowy kolor, lekko zmętniony; pianka biała, kremowa, nie znika - a to plus! Goryczka, na poziomie niskim, albo w ogóle jej nie ma. No, może po którymś tam łyku pojawia się nieśmiało, ale zaraz gdzieś ucieka. Bitter tylko z nazwy? Chyba tak.

No dobra ludzie i co to wszystko znaczy. Co to w ogóle za nowy twór, który myśli że jest browarem rzemieślniczym i jako taki się reklamuje.
Wyprodukowano DLA firmy Henry Jones w Warszawie. Ale GDZIE to wyprodukowano? Warto zajrzeć na ich stronę internetową (Bowler Hat). Browar, który warzy piwo dla wspomnianej firmy, mieści się w Nakle n. Notecią. Rzut oka na adres i wszystko jasne - browar Krajan z Nakła.

Proste rozwiązanie zagadki: sklep Piotr i Paweł zleca firmie z Warszawy, produkcję piwa, które ma przypominać rzemieślnicze. Ta z kolei, jako że nie dysponuje zapewne warzelnią piwną, kieruje zlecenie do browaru. Tu się trafił Krajan. Jakiś przetarg? Pewnie tak. A żeby to nie było piwo Krajana, zmieniamy nazwę.

Jeszcze jedno. Chodzi o tekst "Piwo z innej beczki". Oooojjj, ktoś tu czegoś nie sprawdził, gdyż... istnieje w Polsce już browar o podobnej nazwie - Inne Beczki. Zabieg celowy, czy niewiedza? Tego już nie stwierdzimy.

Żeby nie było, takie procedery, jak opisany wyżej, to nic nadzwyczajnego...żeby tylko piwa były dobre.


EDIT 12.04.2016: No, im człek starszy tym więcej wie. A recenzja przecież napisana na gorąco ;) Okazuje się, że piwo to, jak i całą serię można kupić nie tylko w Piotrze i Pawle. W Poznaniu np. są do dostanie w jednym z piwnych sklepów :)

Złote Lwy


Złote Lwy, browar Amber. Delikatny Lager, można pić! Dupy nie urywa ;)  Słodowy aromat i chmielowa, lekka goryczka. Klasycznie, ale trochę koncernowo.

piątek, 4 marca 2016

Ce n'est pas Ipa [Bruin]

Ce n'est pas Ipa, browar Pinta. Tym razem trzecia odsłona tego piwa (po Blonde i Ambree). I to także NIE jest IPA ;) Nie będę długo się tu rozpisywał, gdyż o jednym z nich już to zrobiłem i przedstawiłem co nie co ten gatunek post niżej ;) -> Tutaj

Biere de Garde w ciemnej wersji, jak dla mnie bije blondasa o głowę! Do mąki kasztanowej, skórki pomarańczy, owoców mirtu, panowie z Pinty włożyli nam w piwo jeszcze mech irlandzki. Do tego siedem rodzajów słodów i trzy chmiele.

Z tej mieszanki otrzymujemy ciemne piwo w kolorze brązowym, znowu bez pianki. Zapach i smak są o wiele bardziej złożone niż u swojego protoplasty. Szczęście dla nosa i kubków smakowych! I tu i tu wyczuwalne są jakby korzenne nuty, trochę owocowo też jest, coś jak suszone śliwki. Palone słody również się znajdą.

Fajne piwo, inne i dobre, a to NIE jest IPA. Ale uwaga - mocne, alkohol 7,5! Kurde, naprawdę?!

P.S. Bardzo ważne PE ES teraz będzie. Nie pijcie tego piwa zimnego!! Bardzo schłodzone, smakuje jak woda piwna i po prostu zwykły lager. Dostałem właśnie takie od pana barmana i aż mi ręce skostniały od trzymania szklanki. Trzeba było odczekać jakieś pół godziny, aż przestało być masakrycznie zimne i uwydatniło swoje ukryte aromaty. Warto odczekać.

czwartek, 3 marca 2016

Ce n'est pas Ipa [Blond]

Ce n'est pas Ipa, browar Pinta. Ekhm.. ekhm..no pewnie, że nie same "ipy" piję. To nie jest IPA, jak po francusku brzmi nazwa piwa. Pinta znowu zaprezentowała nowe gatunkowo piwo w Polsce i znowu super je nazwała. Aaaa i jeszcze warto spojrzeć na jego opis na etykietce. Można się przestraszyć, bo to NIE jest IPA! :) Jezuuu, zgrzytanie zębów! To co to jest??

Piwo jest w stylu francuskiego Biere De Garde, w wersji jasnej Blonde. To tzw. "piwo przetrzymywane" Warzone na wiosnę, potem trzymane w zimnych piwnicach i spożywane latem :) Ot taka krótka historia. Rzecz jasna, tak jest tylko we Francji i to zapewne tylko w jakiś wiochach zabitych dechami, co ludki nie mają nic innego do roboty jak czekać od wiosny do lata na swoje piwo.

To co dostajemy od Pinty? Mąkę z kasztanów, skórki pomarańczy, owoce mirtu i francuskie odmiany chmielu. Ale pojechali co? Mnie osobiście to piwo w ogóle nie smakuje.

Kolor żółto-pomarańczowy zamglony, pianka szybko znika. Zapach jeszcze ok, mocno słodowy plus lekko owocowy. Smak słodki (sic!) kontra słodowo-kwaskowy; te owoce znikają, pomarańcza jakby schowana. Typowe piwo słodowe. Trąci trochę starą ścierą. Za mocno? No dobra, jest pijalne, specyficzne i nie dogodzi wszelkim wielbicielom chmielowych aromatów. Na oko (język) podobne do takiego sobie Miłosława jakiegokolwiek.
Totalnie nie mój styl.

P.S. To nic, że to piwo może nie smakować. Pewnie nie każdemu podejdzie. Wiecie co jest najważniejsze? Że u Pinty mamy chyba największy wybór gatunków piwa jeśli chodzi o polskie browary, więc możemy wybierać i marudzić ile nam się podoba. I to jest super sprawa!

P.S.2. Znowu to była taka degustacja "na zimno" bo na kolejnym koncercie, więc było głośno, śmierdząco, nie sprzyjająco piciu takiej Pinty hehe ;) Ale były zaskoczenia przy barze mojego ulubionego koncertowego klubiku:
Namber łan: asortyment się powiększył, doszło kilka Pint i Olbracht (!), poza tym Ciechan AIPA i Chmielarz APA...no no no.
Namber tu: widziałem ludzi pjących właśnie Chmielarza, o Żywcu APA nie wspomnę! Bardzo pozytywnie!

wtorek, 1 marca 2016

Atak Chmielu

Atak Chmielu, browar Pinta. W końcu dorwałem tę żywą legendę ;) Tak, można powiedzieć, że jest to piwo - symbol piwnej rewolucji w Polsce. Coś innego niż do tej pory piliśmy, coś nowego, prawie zagranicznego ;) Mocne chmielowe uderzenie. Styl AIPA.

Ja wam powiem jedno, wiadomo - jestem nowy w tym temacie, więc po tym piwie na prawdę spodziewałem się fajerwerków, iście niebiańskich doznań, otwartej japy przez pół nocy i snów z chmielem całującym mnie po podniebieniu. No właśnie, trochę nie tego się spodziewałem.

Ale to co, nieważne, bo piwo jest mocne i solidne, a moje wyobrażenia o tym piwie to tylko wyobrażenia ;) A rzeczywistość jest najzwyczajniej w świecie inna, co nie znaczy zła.

Wspomniana rzeczywistość jest ciemnobursztynowa, z beżową, gęstą pianą. O zapachu, na pierwszy węch, silnie słodowym (a la Pils), na drugi węch z ukrytymi aromatami chmieli amerykańskich i żywicy (wszystko to takie delikatne!).

W smaku też raczej słodowo, przynajmniej tak mi się wydaje, lekko lesiste aromaty po chwili jednak się pojawiają - no i gęba się cieszy :) Chociaż mogłoby być więcej cytrusowo jak na AIPA. Szkoda też, że goryczka jest raczej niska. Na szczęście długo zalega w gardle. Po ogrzaniu piwo smakuje jak aromatyzowany, trochę ziołowy Pils. I to właśnie jest u mnie minus Ataku Chmielu, być może akurat natrafiłem na trefną warkę...nie wiem. Moja ocena jest raczej taka: spróbowałem, ok, ale więcej nie wypiję.
Przereklamowane? Czy upadek legendy?



Lwówek Jankes


Lwówek Jankes, browar Browary Regionalne Jakubiak. Najlepszy Lwówek, chyba najlepsze piwo od Jakubiaka, być może najlepsze "ipowe" za taką cenę - a jak! Konkretnie jest to American Pale Ale o bursztynowym mętnym wyglądzie i gęstej, prawie kremowej piance.

Zapach i smak w sumie niczym nie odbiegają od droższych przedstawicieli tego gatunku. Jest mocno chmielowo (pięć odmian), po amerykańsku - owoce tropikalne, lekki karmel, w tle nuty słodowe. A na koniec średnio intensywna goryczka, dość krótka. Czegóż więcej chcieć?

Sumując: bardzo lekkie APA, o niskim poziomie alkoholu (4,2). Wysoce pijalne. Dobra jakość za rozsądną cenę ;)

P.S. Browar reklamuje się unikalną recepturą przez co nazywa Jankesa, "Lwóweckim Ale", ale bądźmy szczerzy - to po prostu APA, dobre APA!